1 października 2014

Rozdział Szósty

Gdy dotarłam na dziedziniec był tu tylko Iroh. Widocznie Zuko poszedł do siebie. W końcu do treningu zostało jeszcze trochę czasu. Stryj chłopaka właśnie rozpalał lampy otaczające dziedziniec. W końcu było już dość ciemno.
-Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie, Kataro -odezwał się mężczyzna nawet się nie odwracając. Widocznie usłyszał moje kroki.
-Po prostu już nie mogłam się doczekać.-skłamałam odruchowo. Ostatnio dość często to robiłam i wcale nie byłam zadowolona z tego powodu.
-Rozumiem.-odpowiedział krótko mężczyzna i odwróciła się do mnie z uśmiechem. Zmierzył mnie przenikliwym spojrzeniem.-Pamiętaj jednak, że gdybyś miała jakiś problem to jesteś wśród przyjaciół…
W tym momencie na dziedzińcu pojawili się Zuko i Mai. Odruchowo posłałam Iroh spojrzenie w stylu „Coś mówiłeś…?”. On jednak uśmiechnął się tylko do siebie i ze zrozumieniem pokiwał głową. Nie mógł domyślać się o co chodzi. Chyba, że wiedział więcej niż sądziłam. Tak czy siak, był jednak bardzo inteligentnym mężczyzną, więc mógł się domyślać. Przynajmniej częściowo.
-To dobrze, że nie zamierzasz używać dziś Magii Krwi, Kataro. To bardzo rozsądne, tym bardziej, że mamy pełnię i wcale bym się nie zdziwił, gdyby coś się komuś przez to stało. Dziękuję.
Spojrzałam na mężczyznę nieco zaskoczona. Ten jednak nie dał nic po sobie poznać. Ukradkiem do mnie mrugnął.
-W końcu to tylko trening, nie prawdziwa walka… -rzuciłam wzruszając ramionami. Byłam mu naprawdę wdzięczna, że postanowił zachować te kilka zdań, które wymieniliśmy wcześniej w tajemnicy, nawet przed własnym siostrzeńcem. Po raz kolejny utwierdziłam się też w przekonaniu, że on rozumie więcej niż nam się wydaje.
Dosłownie kilka sekund później pojawili się Sokka, Aang i Jet. Widocznie chłopaki spotkali tego ostatniego, gdy tutaj szedł. I bardzo dobrze, że przyszli razem. Mam wrażenie, że sytuacja mogłaby się niebezpiecznie zagęścić, gdyby Jet przyszedł sam, gdzie już byli Zuko i Mai. Niedługo potem pojawiły się Suki i Toph. Mogliśmy zaczynać trening.
-Nie pamiętam, czy już wam mówiłem, ale będzie to trening parowy. To znaczy… Miał być parowy, jednak przez ten nieszczęśliwy wypadek Jet jest wykluczony z ćwiczeń… -zaczął Iroh, jednak nie dane mu było dokończyć.
-Spokojnie dam sobie radę z jedną ręką. Nie ma tutaj dla mnie wystarczającej konkurencji, bym z tego powodu musiał rezygnować z treningów… -unikałam jego spojrzenia. Byłam niemal pewna, że mierzy mnie wzrokiem. Iroh już chciał zaprotestować, jednak chłopak kontynuował.-Poza tym nigdy nie wiadomo, w jakim będziemy stanie, gdy zaatakuje nas wróg, prawda? Jeśli poradzę sobie z jedną ręką to z dwoma tym bardziej.
Ten argument chyba przekonał mężczyznę. W końcu Jet miał rację, to trzeba było mu przyznać.
-W takim razie… No dobrze, niech będzie. W takim razie liczba się zgadza. Sokka i Suki zmierzą się więc z Mai i Jetem. -oznajmił Iroh. Zarówno na twarzy Mai, jak i Jeta pojawił się grymas niezadowolenia. Ja jednak skupiłam się a czymś innym.
„Aang albo Toph, proszę, Aang albo Toph…” -powtarzałam w myślach jak mantrę. Wiedziałam, że Zuko nie da sobie nic wytłumaczyć, przynajmniej przed treningiem. A gdybyśmy trafili do jednej drużyny to nie mielibyśmy szans-nie moglibyśmy się zgrać.
-Aang, Toph, wy zmierzycie się z Zuko i Katarą.
No pięknie. Sądziłam, że Iroh zrozumiał coś z naszej rozmowy i pozwoli mi być w parze z kimś innym. Nie protestowałam jednak. W ogóle się nie odezwałam. Bo i po co? Miałabym się kłócić albo obrazić? To bez sensu.
Mai, Jet, Sokka i Sukki oddalili się. Mieli ćwiczyć po drugiej stronie dziedzińca.
-Pamiętajcie, ze macie trzymać się razem. Jesteście teraz drużyną. Jeśli nie będziecie współpracować to przegracie.-upomniał nas Iroh. Świetnie, niech powie to swojemu bratankowi. A właściwie dlaczego ja się w ogóle tym przejmowałam? W końcu Zuko ma dziewczynę. Nawet, gdyby coś mnie łączyło z Jetem to nie jest jego sprawa. Nie miał prawa zgrywać wielce pokrzywdzonego. Rozpoczął się trening.
[…]
Trening zaczął się i skończył. Nic wyjątkowego. Ale miałam rację-wcale nie mogliśmy się zgrać z Zuko. Atakowaliśmy w tym samym momencie przez co byliśmy odsłonięci. Chroniliśmy się w tych samych momentach. Moja woda gasiła jego ogień, sama parowała, więc byliśmy ciągle wrażliwi na atak. Gdyby nie pełnia, dzięki której moje moce były zwielokrotnione to pewnie byśmy przegrali. Tak przynajmniej był remis. Tym razem nie dostaliśmy pochwały od Iroh. I czemu tu się dziwić? Poszło nam tragicznie. Po treningu chciałam z nim porozmawiać, jednak nim zdążyłam w ogóle się do niego odezwać, Mai go odciągnęła. Nie protestował. No cóż, nie będę się narzucać. Zaczynało świtać.
-Idźcie się wyspać. Dzisiaj już treningu nie będzie.-oznajmił Iroh i ziewnął głośno. Nie protestowaliśmy. Wszyscy udaliśmy się do swoich sypialni. Byliśmy wykończeni. Od razu ległam w łóżku i już kilka minut później spałam kamiennym snem.
[…]
Obudziłam się po kilku godzinach. Wzięłam długą kąpiel i postanowiłam wybrać się do herbaciarni Iroh. Coś kazało mi tam iść. Chyba chciałam z nim porozmawiać, zwierzyć się… Mimo powierzchowności sympatycznego, niezbyt dyskretnego staruszka wiedziałam, że naprawdę można mu ufać i liczyć na radę w każdej sprawie.  Nie jadłam śniadania. Byłam zbyt zdenerwowana tym wszystkim., nie byłabym w stanie niczego przełknąć. Poza tym liczyłam, że ciepła herbata na dobry początek dnia, a raczej popołudnia, również mi pomoże.
Gdy w końcu weszłam do herbaciarni Iroh w pierwszej chwili miałam ochotę po prostu odwrócić się na pięcie i odejść. Nie było tutaj nikogo. Poza jedną osobą. I to nie tą, której się spodziewałam. Nie mogłam jednak tego zrobić. Zuko już mnie zauważył.
-Podać ci coś…? -zapytał, jednak nie czekał na odpowiedź. Zaczął podgrzewać wodę.
-Gdzie Mai….? -zapytałam zaskoczona, nieco niedyskretnie. Przywykłam już, że dziewczyna nieodstępowana go na krok. Chłopak uniósł spojrzenie znad imbryka i zmierzył mnie nieco zaskoczonym spojrzeniem.
-Chyba śpi. Dlaczego pytasz…? -mruknął w odpowiedzi.
-Tak jakoś… -westchnęłam i niechętnie usiadłam przy ladzie, na której zazwyczaj Iroh serwował herbatę.-A twój stryj?
-Też śpi… -uśmiechnął się pod nosem.-Widocznie w przeciwieństwie do nas nie przywykł do zarywania nocy.
Odruchowo także się uśmiechnęłam. Co jak co, ale Zuko miał rację. Poza tym… chyba miał dobry humor. Miałam nadzieję, że to nie zmieni się po naszej rozmowie.
-A ty? Co tutaj robisz?
Chłopak wzruszył ramionami.
-Wstałem wcześniej i wiedziałem, że stryjkowi się to nie uda. Lubi dobrze pospać. A uznałem, że jego stali klienci nie obędą się bez codziennej porcji herbaty… Przed chwilą wyszła ostatnia osoba. Pewnie zaraz znowu ktoś się pojawi… -westchnął cicho i postawił przede mną kubek herbaty jaśminowej-mojej ulubionej. I jego też. Przynajmniej co do herbaty mieliśmy podobne gusta.
Wyszedł zza lady i usiadł obok mnie przed sobą również stawiając kubek z parującym naparem. Ujęłam swoją filiżankę w dłonie i pociągnęłam z niej drobny łyczek. Herbata była jednak na razie za gorąca do picia. Zapanowała chwila niezręcznej ciszy. Ja nie teraz to nigdy…
-Zuko, przepraszam, wiem, jak to wyglądało…
-Kataro, przepraszam, że tak się zachowałem…
Zaczęliśmy w tym samym momencie. Potem oboje umilkliśmy.
-Ty pierwsza.-mruknął niemal niesłyszalnie Zuko.
-Chciałam cię przeprosić. Wiem, jak mogła wyglądać ta sytuacja z Jetem. Ale to nie było tak. Przyszedł do mnie, żeby zrobić mi na złość. A ty po prostu wszedłeś w nieodpowiednim momencie… -rzuciłam i westchnęłam.-Twoja kolej.
-Ja chciałem przeprosić cię za to, jak zachowałem się, gdy to zobaczyłem. Byłem wściekły, a przecież sam robię to samo… A raczej jestem gorszy. Nawet nie powiedziałem Mai o tym, co naprawdę się wydarzyło. Wiem, że to wygląda, jakbym grał na dwa fronty, ale…
-Wcale nie! -zaprzeczyłam gwałtownie nawet nie dając mu dokończyć.-To twoja dziewczyna, masz wobec niej pewne zobowiązania. Mną nie musisz się przejmować. Ja to rozumiem.
Zuko wyglądał przez chwilę, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował. Westchnął i uśmiechnął się.
-A więc zgoda…? -zapytał, a ja pokiwałam głową i w nagłym przypływie chwilowej radości przytuliłam go. Chłopak odwzajemnił uścisk.
-Dzień dobry… -ze strony kuchni do kawiarni wszedł zaspany Iroh i ziewnął przeciągle. –Podejrzewałem, że przyjdziesz, Zuko. Dziękuję, że otworzyłeś… -urwał wpół zdania widocznie dopiero teraz zauważając, w jakiej sytuacji nas zastał. Jednak już nawet to nie było w stanie zniszczyć naszych humorów.
-Ty to masz wyczucie, stryju… -mruknął Zuko nie kryjąc rozbawienia. Odsunęłam się od niego od razu, gdy tylko mnie puścił.
-Wybaczcie, że przeszkadzam, już sobie idę… -zaczął wyraźnie skruszony, ruszając do wyjścia. Oboje się zaśmialiśmy.
-Proszę siadać. Może podać herbaty? –zaproponowałam z uśmiechem, a mężczyzna nie mógł odmówić.
[…]
Razem z Zuko wracaliśmy od Iroh późnym wieczorem. To był miło spędzony czas. Nie żałowałam, że tam poszłam. W końcu się pogodziliśmy. Od razu po wejściu na dziedziniec dopadła nas Suki.
-Kataro! Dobrze, że w końcu jesteś! Za godzinę organizuję w swojej sypialni babski wieczór! Nie wyobrażam sobie, żeby cię nie było! -zaszczebiotała radośnie dziewczyna mojego brata. Chyba dopiero teraz dostrzegła, że nie byłam samo.
-Och, Zuko… Wybacz, że nie jesteś zaproszony. Babski wieczór, babskie pogaduchy… Sam rozumiesz… -mruknęła nieco zmieszana i uśmiechnęła się.
-Jasne, jasne. Nawet ja wiem, że od takich imprez należy się trzymać z daleka.-zaśmiał się chłopak, unosząc dłonie w obronnym geście, po czym odszedł-widocznie do siebie.
-No nie wiem… -nie byłam przekonana. W końcu pewnie będzie tam Mai…

-Nawet nie żartuj. Lecę się przygotować ostatnie szczegóły. Będę na ciebie czekać.-pomachała mi z uśmiechem i zniknęła nim zdążyłam zaprotestować. Cóż mogłam począć? Poszłam do siebie, by się przygotować.

6 komentarzy:

  1. *U* genialne <3
    Dlaczego tak dużo dni zostało do soboty?! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Ty mi lepiej mów, kiedy u ciebie będzie nowy rozdział! :D
      Do soboty dużo dni? Właśnie mało, bo mam jeszcze rozdział nienapisany! :D

      Usuń
    2. Rozdział wstawiam dzisiaj. Trochę późno,bo nie miałam dostępu do komputera. No to pisz ;DDD

      Usuń
    3. No to szykuję się do czytania! :D I rozdział muszę napisać jutro, bo trochę mam, ale nadal nie poruszyłam głównego wątku xD

      Usuń
  2. Wdech, wydech, wdech, wydech. Spokojnie Kim - Jet to tylko fikcyjna postać *oddycha*
    A więc zaczynam. Wiki kocham cię ^.^ ale jako pisarka, ponieważ moje serce należy do Jeta i Zuko. Co ja chciałam mówić? A tak - już nie mogę się doczekać kiedy będzie koniec, bo ja jestem niecierpliwa.
    I wiesz co? Ja porywam Jeta ^.^ Mimo, że go tu było mało XD
    Wiem, wiem nie umiem komentować, ale cóż poradzić - ja to ja ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuuuuję~<3 Ale i tak czekam na rozdział u ciebie!
      Jaki koniec? Pff, o czym ty mówisz?! :D Ja to będę ciągnąć i ciągnąć, i ciągnąć.... xD Tzn. tylko przez jakiś czas, ale mimo wszystko sądzę, że ten wątek będzie powracał, bo ja też uwielbiam Jeta i Zuko <3
      Mam jeszcze sporo "większych projektów" i postaram się nie skupiać wyłącznie na wątku miłosnym. Ale o tym na razie cicho sza! :D
      Nieeee, nie porywaj Jeta, mojej inspiracji! :< Ja go potrzebuję! <3
      Dziękuję mimo wszystko za komentarz ♥

      Usuń