18 października 2014

Rozdział Jedenasty

Dzisiaj na treningu nie pojawił się ani Zuko, ani Mai. Panowała dość niezręczna atmosfera. Wieść o ich zerwaniu rozeszła się w ciągu godziny. Nikt nie wiedział, co się stało, ani o co poszło. Nawet Iroh się spóźnił. Próbował porozmawiać ze swoim bratankiem. Niestety bezskutecznie.
Podejrzewałam jednak, że poza mną jeszcze jedna osoba może domyślać się, o co chodzi.
Trening dobiegał końca, a Jet do tej pory jeszcze ani razu się do mnie nie odezwał. On musiał się domyślać. Prawda jednak była taka, że żadne z nas nie znało prawdziwego powodu ich zerwania. Nasze podejrzenia mogły okazać się słuszne, jednak nie mogliśmy mieć pewności.
Dziś ćwiczyłam z Aangiem, Toph trenowała z Suki, a Jet z Sokką. Avatar próbował wyciągnąć ode mnie, czy nie wiem czegoś więcej na temat zerwania Zuko i Mai, jednak niczego się nie dowiedział. To, że moja sypialnia znajduje się niedaleko "miejsca zdarzenia" nie znaczy przecież, że coś słyszałam. A przynajmniej cokolwiek konkretnego.
W końcu trening się skończył. Zaczęliśmy opuszczać dziedziniec. Zauważyłam, że Jet czeka na mnie przy wejściu do budynku. Nie wyglądał na zadowolonego. I miałam dziwne wrażenie, że to nie było spowodowane nie do końca odzyskaną sprawnością w ręce. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, jednak wiedziałam, że nie ma sensu tego odwlekać. Niestety, to musiało jednak poczekać.
-Kataro, mogę cię prosić na chwileczkę? -zawołał mnie Iroh, gdy już szykowałam się do opuszczenia dziedzińca. Nie mogłam powiedzieć, że mnie to nie ucieszyło. Kolejnych kilka minut bez Jeta.
Pokiwałam jedynie głową i podeszłam do mężczyzny.
-Wiem, że nie powinienem cię o to prosić, ale ja już chyba nie mogę niczego poradzić. -westchnął, a ja utkwiłam w nim wyczekujące spojrzenie.-Mamy już potwierdzenie. Byłoby dobrze, gdyby Zuko zaczął już szykować się do wyjazdu. A nawet jeśli zmienił zdanie to powinien wyznaczyć kogoś, kto go zastąpi. To dość pilne, a mi nawet nie chce otworzyć drzwi...-mężczyzna nieco pokręcił głową.
-Rozumiem, żaden problem.-odparłam od razu. Co prawda nie wiedziałam dlaczego Zuko miałby porozmawiać ze mną, skoro nie rozmawia z własnym stryjem, ale nigdy nie zaszkodzi spróbować. Przecież ja na tym nie stracę. Już miałam odejść, gdy jeszcze coś przyszło mi do głowy.
-Ale właściwie... dlaczego ja?-zapytałam dość niespodziewanie. Iroh wyglądał na zaskoczonego. Jednak to mnie zastanawiało. W końcu mógł poprosić Toph, Aanga, Sokkę... Kogokolwiek.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Po prostu myślałem, że dobrze się dogadujecie. Nie jest tak? -odpowiedział częściowo pytaniem na pytanie. No tak, miał rację. W końcu całkiem nieźle się dogadywaliśmy. Ostatnio spędzałam więcej czasu w towarzystwie Zuko niż wszystkich pozostałych razem wziętych. Powoli pokiwałam głową i opuściłam dziedziniec.
Uznałam, że skoro sprawa jest pilna to nie ma sensu zbytnio tego odkładać. Jet już na mnie nie czekał, więc mogłam iść prosto do Zuko.
Kilka minut później już stałam pod drzwiami jego komnaty. Zapukałam cicho, jednak odpowiedziała mi cisza. Ponowiłam próbę, teraz jednak nieco głośniej. Dalej nikt nie odpowiadał.
-Zuko... Jesteś tam? To ja i...-drzwi otworzyły się jeszcze zanim zdążyłam skończyć.
-Wejdź...-rzucił jedynie krótko chłopak. Był taki nienaturalnie przygaszony... Teraz zrozumiałam, dlaczego Iroh ma prawo się o niego martwić.
Gdy tylko Zuko odsunął się od drzwi weszłam do środka.
-Twój stryj prosił,  bym...
-Wiem.-przerwał mi chłopak. -To znaczy... słyszałem. Powiedział mi przez drzwi. Powinienem był mu otworzyć, ale jakoś nie miałem ochoty z nim rozmawiać... Potem go przeproszę...
-Zdecydowałeś już? Wolisz udać się tam ze mną czy ze stryjem?
-Najchętniej zrobiłbym to sam. -odparł spokojnie, ale stanowczo.-Niestety wiem, że nie dacie mi spokoju, dlatego chciałbym cię prosić, żebyś to była ty...
-Dla mnie to żaden problem. Muszę tylko wiedzieć, kiedy ruszamy.
-Najlepiej jak najszybciej. Jutro rano ?-zaproponował chłopak.
-Żaden problem. Przyda ci się teraz chwila spokoju...-odpowiedziałam cicho i skierowałam na niego nieco współczujące spojrzenie.
-Nie chodzi o mnie. W końcu to była moja decyzja. Bardziej szkoda mi jej. Stwierdziłem, że nie zniosę już dłużej tego, że próbuje mnie ciągle kontrolować.-odparł wzruszając ramionami. -Ale teraz Jet przynajmniej nie może cię szantażować.
Spojrzałam uważnie na Zuko. Naprawdę byłam wdzięczna mu za tą próbę. Szkoda tylko, że to i tak nie mogło poskutkować.
-To tak nie działa, Zuko. Wasze rozstanie nie wymaże Jetowi z pamięci tego, co już wie. A jeśli Mai dowie się teraz to pomyśli, że zerwałeś z nią ze względu na mnie. Wtedy oboje nie będziemy mieć życia.-odparłam łagodnie. Wiedziałam, że chłopak chce dobrze.
-No tak, o tym nie pomyślałem... Więc to było bezcelowe... Nic się nie zmieniło, a tylko pogorszyłem sytuację...-chłopak westchnął i usiadł na łóżku, chowając twarz w dłoniach.
-Zuko, to nie tak...-zaczęłam cicho i podeszłam do niego. Kucnęłam przed nim i położyłam mu rękę na ramieniu.-Może... powinieneś do niej wrócić? Przynajmniej dopóki w jakiś sposób nie pozbędziemy się Jeta. Albo dopóki nie wymyślimy czegoś innego.-zaproponowałam.
Zuko opuścił dłonie i spojrzał na mnie.
-Żartujesz? Ona mnie nienawidzi. W życiu by do mnie nie wróciła...Przepraszam, że tylko pogorszyłem sytuację...
-Zuko! Weź się w garść! -oznajmiłam nagle niespodziewanie stanowczo.-Niczego nie pogorszyłeś. A co do niej.. Zdziwiłbyś się. Musiałbyś tylko...
-No proszę, proszę, proszę. Dlaczego nie jestem zaskoczona?!-na dźwięk głosu Mai aż podskoczyłam. Dosłownie. Odwróciłam się i już miałam zacząć tłumaczyć, że przecież nie robiliśmy nic złego, ale Zuko mnie wyprzedził.
-Daj spokój, Mai. Musimy porozmawiać.-odpowiedział Zuko również wstając.
-Zostawię was.-zaproponowałam natychmiast. Posłałam chłopakowi ukradkowe spojrzenie i nikły uśmiech. Potem opuściłam jego sypialnię nie chcąc dawać Mai powodów do złośliwości.
[..]
Mai i Zuko nie pojawili się na kolacji. Dowiedziałam się od Suki, że podobno się zeszli, a to był tylko "chwilowy kryzys". Mimo, że się tego spodziewałam to poczułam lekkie ukłucie zazdrości w sercu. Sama przekonywałam do tego Zuko, jednak mimo wszystko nie byłam z tego powodu zbyt szczęśliwa.
Jedynym plusem dzisiejszego dnia był fakt, że nie musiałam rozmawiać z Jetem. Nie pojawił się na kolacji. Zastanawiało mnie, gdzie go wcięło, ale jakoś za nim nie tęskniłam. Przynajmniej dopóki nie wróciłam do siebie.
Gdy tylko weszłam do swojej sypialni, pierwsze co zobaczyłam to Jet. W moim łóżku.
-Co ty tutaj robisz?!-zapytałam z irytacją. Po prostu zero prywatności. Dobrze, że przynajmniej po szafkach mi nie grzebał... mam nadzieję.
-Też się cieszę, że cię widzę, kochanie.-odparł z ironią chłopak posyłając mi swój zadziorny uśmieszek.
-Daj spokój, nie mam teraz czasu. Jestem zmęczona, a jutro rano wyjeżdżamy, więc...
-Więc tu zostaję i przypilnuję, byś nie urządzała sobie nocnych wycieczek. -Jet wszedł mi w słowo. Cholera... O tym też wiedział? Czy ten człowiek nie sypia i nie ma nic innego do roboty niż śledzenie mnie? Nie skomentowałam tego. Nie miałam też zamiaru się z nim kłócić. Jeszcze tę jedną noc wytrzymam. I mam nadzieję, że w okolicach Nimong trochę nam zejdzie.
Wśliznęłam się do łóżka, prosto pod kołdrę. Jet leżał na niej, więc musiałam porządnieją wyszarpać, by mieć się czym przykryć. Chłopak widocznie robił mi na złość, bawiła go ta sytuacja.
W końcu jednak zgasiłam świecę stojącą na szafce nocnej, odwróciłam się do niego plecami i zamknęłam oczy. Jet nie przejął się tym, że wybitnie go zignorowałam i przytulił mnie od tyłu.

-Wiem, że wyjeżdżacie, kochanie... Ale mam nadzieję, że mogę ci ufać i puścić z nim... W końcu wiesz, że posiadam sporo ciekawych informacji...-zamuczał rozbawiony. Nie odpowiedziałam. On też już się nie odzywał. Nie odsunął się, ale przynajmniej pozwolił mi zasnąć. W końcu jutro czekał mnie długi dzień.

~
Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Godzina, o której to pisałam wyświetla Wam się na dole, więc nie będę się tłumaczyć i pozostawię to bez komentarza xD Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba <3

7 komentarzy:

  1. Jak zawsze super :D
    Ten Jet doprowadza mnie do szału,ale fajnie xD
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału... Ach to napięcie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie? To pomysl, co czuje Katara! :D
      Dziekuje <3

      Usuń
    2. Heh, racja ;P
      No,to czekam na kolejny rozdział <3

      Usuń
  2. Teraz zaczyna mnie wkurzać Katara ;)
    tylko dlatego, że ja nie pozwoliłabym sobie, aby mnie ktoś szantażował. Chyba bym go sprała za coś takiego. Ojejejejej. To jest takie irytujące.
    Ale i tak genialnie piszesz Wiki XD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że gdyby chodziło tylko o Katarę to by postąpiła tak jak mówisz, ale nie chce zniszczyć reputacji ani związku Zuko ;) Bo żeby to połączyć to musiałaby zabić Jeta, a tego wolałabym uniknąć xD Chociaż właściwie to nie jest zły pomysł... Hmm.... xD
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Ja bym się wyparła. Jet był zazdrosny i to wszystko jego wybujała wyobraźnia. Przecież on nienawidzi Narodu Ognia, bo zabili jego rodzinę i takie tam dałabym argumenty XD
      Komu uwierzą? Chłopakowi, który chciał w przeszłości utopić wioskę tylko dlatego, że byli tam żołnierze narodu ognia? Czy władcy ognia, który wyprze się słów chłopaka? XD
      Ale to jestem ja, a ty piszesz swoją historię, więc nie kieruj się moimi słowami ;)
      Życzę dużo weny XD

      Usuń
  3. Ja bym w końcu Jeta potraktowała magia krwi... On się prosi o to od kond(tu jest błąd ale dysleksja postanowiła się objawić...XD) się pojawił

    OdpowiedzUsuń