Pierwsze, co rzuciło mi
się w oczy po przebudzeniu, to niewielka karteczka leżąca obok mojej twarzy na
poduszce. Nie do końca jeszcze przytomna przesunęłam wzrokiem po krótkim
tekście.
„Oj, Mai nie byłaby
zadowolona. Rozumiem jednak chwile słabości. O niczym się nie dowie. Widzisz,
jakiego masz cudownego, wyrozumiałego chłopaka, skarbie? Też cię kocham, J.”
Treść niewielkiego
zwitka papieru natychmiast mnie rozbudziła. No i wprawiła w niemałe otępienie.
Ale… jak to? Jet o
wszystkim wie? I jaki chłopak?!
Ze złością podarłam
kartkę i cisnęłam jej resztkami w ścianę. Potem ukryłam twarz w dłoniach. A
więc Jet wie. Wszystko skończone.
Ale jak to możliwe? Przecież go nie było… Blefuje! Na pewno blefuje!
Ale jak to możliwe? Przecież go nie było… Blefuje! Na pewno blefuje!
Nie… To niemożliwe. Jet
jest zwinny, potrafi cicho sie poruszać. A wczoraj było tak ciemno, że nie
zauważylibyśmy go nawet, gdyby stał przed nami.
Nie zdążyłam jednak
nawet do końca przeanalizować wszystkich opcji, gdy drzwi do mojej sypialni
otworzyły się.
-Dzień dobry, kochanie.
-Jet z promiennym uśmiechem wparował do środka z tacą z jakimś pieczywem,
sokiem i paroma innymi smakołykami, na które nie zwróciłam jednak uwagi. Byłam
zbyt wściekła. Chłopak zamknął za sobą drzwi. Nie odzywałam się jednak.
Podejrzewałam, że gdybym spróbowała to zamiast cokolwiek powiedzieć po prostu
bym się na niego rzuciła.
-Nie w humorku? Patrz,
twój kochany Jet przyniósł ci śniadanie do łóżka. Kto inny by tak o ciebie
zadbał? Jak dzisiaj czuje się moja przeurocza dziewczyna? -był wybitnie
szczęśliwy. Miałam ochotę zedrzeć mu ten irytujący uśmieszek z twarzy za pomogą
Magii Wody.
-Nie nazywaj mnie
tak.-wysyczałam jedynie.
-Ale jak, skarbie? Swoją
dziewczyną? Ale dlaczego? Skoro jesteśmy parą… -chyba zauważył moje mordercze
spojrzenie, bo zaśmiał się krótko. -Ah, rozumiem, mała. Wolałabyś być z Zuko, prawda?
Nie przejmuj się, gdy jego dziewczyna się o wszystkim dowie to na pewno będzie wolny
i do wzięcia… -Jet odstawił tacę na moją szafkę nocną.-A ja jej tą wiedzę
udostępnię. -ruszył ku drzwiom.
Nie odzywałam się. Jednak
w chwili, gdy dotknął klamki zdałam sobie sprawę, że on posunie się do
wszystkiego, alby tylko osiągnąć swój chory cel, którym aktualnie byłam ja. A
Zuko przecież nie zasłużył na to, żeby Jet niszczył mu życie…
-Zaczekaj…! -zawołałam
za nim. Wiedział, że mnie złamie. Od razu się zawahał.
-Tak…? -zamruczał
rzucając mi powłóczyste spojrzenie.
-Która godzina?
-powiedziałam pierwsze, co przyszło mi do głowy. Po jego minie domyśliłam się
jednak, że to go nie przekona. Przez chwilę walczyłam sama ze sobą, po czym
westchnęłam cicho.-Skarbie…?
Na twarzy chłopaka
ponownie pojawił się tryumfalny uśmiech.
-Za pół godziny masz
trening. Smacznego, kochanie. Poczekam na ciebie na miejscu.-odparł z uśmiechem
i opuścił moją sypialnię.
Nie miałam jednak ochoty
na jedzenie. Złapałam za tacę i cisnęłam nią w drzwi, gdzie jeszcze kilka chwil
temu znajdowała się twarz mojego nowego „chłopaka”.
Szybko ogarnęłam się i
ruszyłam na trening. Musiałam się wyżyć. Nie spieszyłam się jednak. Nie miałam
ochoty oglądać Jeta. Jedno musiałam mu przyznać-sprytnie to sobie wykombinował.
Miałam zamiar powiedzieć
o wszystkim Zuko, ale wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Wściekłby się i
na pewno nie pozwoliłby się szantażować. Wtedy Jet wszystko wyjawiłby Mai, a
jeśli „dobrze by poszło” to i wszystkim dookoła. Tego musieliśmy uniknąć.
Gdy w końcu pojawiłam
się na dziedzińcu, Iroh od razu zaczął mówić. Starałam się trzymać z daleka od
Jeta, ale nie było to możliwe.
-Dziś znów będziemy
pojedynkować się parami. Teraz jednak będzie to wyglądać nieco inaczej, bo
postanowiłem pomieszać składy. Aang i Suki-wy zmierzycie się z Sokką i Toph.
Zuko, Mai, Zuko, wy zmierzycie się z Jetem i Katarą. -oznajmił Iroh.
Zacisnęłam dłonie w
pięści. Każdy, byle tylko nie on!
-To chyba nie powinno
być trudno, co, kochanie…? -usłyszałam pełen satysfakcji głos Jeta, gdy
podszedł i przytulił mnie od tyłu. Spuściłam wzrok i zacisnęłam wargi. Wolałam
się nie odzywać-i tak nie miałabym mu nic miłego do powiedzenia.
-Może skupiłbyś się na
treningu, a nie na obłapianiu wszystkich dziewczyn w okolicy, co Jet?
-usłyszałam nieco zirytowany głos Zuko. Nie spojrzałam jednak na niego. Nie
mogłam przecież powiedzieć mu prawdy, bo to by wszystko zniszczyło.
-Ja zajmuję się tylko
swoją dziewczyną, czego nie można powiedzieć o tobie … odpowiedział mu
rozbawiony głos „mojego chłopaka”. Domyślałam się, że Zuko jest zaskoczony, ale
nie miałam zamiaru niczego mu wyjaśniać, nie ważne jak bardzo bym chciała.
-Koniec dyskusji,
zaczynajcie trening! -pospieszył nas Iroh. Co mieliśmy zrobić? Zaczęliśmy
ćwiczyć.
Nie mogłam się jednak
skupić. Właściwie wcale nie myślałam. Ta sprawa nie dawała mi spokoju.
Wiedziałam, że powinnam powiedzieć Zuko. Poza tym może on mógłby jakoś mi
pomóc, coś na to zaradzić? Doskonale wiedziałam, że by mógł. Problem w tym, że
to zniszczyłoby jego związek i reputację. To nie byłoby fair. Jet jest moim
problemem i nie powinnam mieszać w to Zuko. Ani nikogo innego.
-Kataro, uważaj! -krzyk
Jeta zmusił mnie do powrotu do rzeczywistości. W ostatniej chwili zauważyłam
lecący w moją stronę sztylet Mai i padłam na ziemię.
-Wszystko w porządku?
-zapytał wyraźnie zatroskany. Co jak co, ale musiałam przyznać, że naprawdę się
o mnie martwi.
-Tak, jasne… -mruknęłam
jedynie zdawkowo, próbując wstać. Jednak, gdy tylko stanęłam, moją prawą kostkę
przeszył silny ból, nogi się pode mną ugięły i ponownie wylądowałam na ziemi.
Podszedł do mnie Iroh.
-Kataro, wszystko
dobrze? -zapytał uważnie mi się przyglądając.
-Tak, tylko… -mruknęłam
„wyrabiając” z powietrza nieco wody. Przyłożyłam otoczone nią dłonie do bolącej
nogi. Woda nieco zabłysła, jednak nic się nie stało.-Chyba mam coś z nogą. Nie
mogę się uleczyć.-dodałam.
-Zabiorę ją do medyka.
Ktoś powinien to obejrzeć.-oznajmił natychmiast Jet.
-Daj spokój, nie
żartuj.-mruknął nieco kpiąco Zuko. Widząc spojrzenie Iroh natychmiast jednak
się poprawił.-To znaczy… Miałem na myśli, że ja to zrobię. Ty masz w końcu
złamaną rękę, a ona nie może iść.
-Z moją ręką jest wszystko
dobrze! -odwarknął Jet, kompletnie ignorując to, że jego ramię nadal spoczywa w
temblaku.
-Jet, Zuko ma
rację.-odezwał się Iroh i położył dłoń na ramieniu chłopaka.-Weźmiesz ją do
medyka? -poprosił swojego bratanka.
-Jasne.-odparł bez
wahania chłopak, zupełnie ignorując wybitnie wymowne spojrzenie Mai.
Podszedł do mnie i wziął
mnie na ręce. Złapałam go za szyję, nie chcąc upaść, a on ruszył do wyjścia z
dziedzińca.
-Twój chłopak pewnie
teraz piorunuje mnie wzrokiem, co…? -zapytał szeptem rozbawiony Zuko, gdy już
znaleźliśmy się parę metrów od nich.
-To nie jest mój…!
-urwałam nim zdążyłam dokończyć. Teoretycznie Jet był moim chłopakiem, nie
mogłam zaprzeczyć. Odruchowo zerknęłam w jego kierunku. Zuko miał rację.-A poza
tym… Nie widziałeś chyba miny swojej dziewczyny.-odparłam nieco złośliwie,
jednak oboje nie mogliśmy powstrzymać ukradkowego śmiechu.
[...]
-To tylko skręcona
kostka. Nic poważnego. Wypocznij, za kilka dni wszystko powinno wrócić do
normy. Gdyby ból nie dawał ci spokoju to polecam zimne okłady, na pewno
pomogą.-oznajmił medyk, kończąc owijanie mi stopy bandażem.
-Dziękuję.-odparłam z
uśmiechem i powoli pokuśtykałam do drzwi. Wyszłam i zamknęłam je za sobą.
-I jak? -usłyszałam
zatroskany głos. Zuko stał obok drzwi, oparty o ścianę i lustrował mnie
wzrokiem.
-Co ty tutaj robisz?
Myślałam, że wrócisz na trening...-odpowiedziałam nieco zaskoczona. Szybko
jednak zreflektowałam się i postanowiłam odpowiedzieć na jego pytanie.-To nic
poważnego. Mam nie obciążać nogi przez najbliższe kilka dni i powinno być w
porządku.-dodałam i wzruszyłam ramionami, posyłając chłopakowi lekki uśmiech.
-Czekałem na
ciebie.-odparł chłopak i podszedł do mnie.-Chyba nie sądziłaś, że wrócę na
trening i zostawię cię, gdy ledwo możesz chodzić? -zaśmiał się i wyciągnął do
mnie ręce, gotów znów mnie nieść
-Nie, nie! -zaprzeczyłam
gwałtownie i odsunęłam się o krok, a raczej o podskok, bo ciągle utrzymywałam
się na jednej nodze-To naprawdę nie jest konieczne. Ja sobie poradzę. Ty
wracaj. Iroh pewnie się niepokoi...-zaczęłam tłumaczyć, jednak chłopak
całkowicie zignorował moje słowa. Podszedł bliżej i ponownie wziął mnie na
ręce.
-Trudno. Najwyżej będzie
się martwić te kilkanaście minut dłużej.-odpowiedział rozbawiony i zadziornie
puścił do mnie oczko.
Jej! Teraz to ja jestem pierwsza ;D
OdpowiedzUsuńPięknie ci to wychodzi. Super mi się czytało i czekam na więcej ;D
Dziękuję! <3 Chyba jakoś lżej mi się pisze, gdy jestem chora. Będę musiała dzisiaj pisać rozdział na sobotę, bo aktualnie mam problem. :D
UsuńPrzy okazji zapraszam na mój kanał na YT, bo zrobiłam swój pierwszy filmik i chciałabym poznać wasze opinie ;)
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW
OdpowiedzUsuńKocham to ^.^ *bije brawa i się kłania*
Nic dodać nic ująć.
A teraz takie pytanie. Jak zrobiłaś, że twojego tekstu nie idzie skopiować? Też tak chcę *.*
Dziękuję! <333 Naprawdę miło mi to słyszeć... czytać.^^
UsuńCo do blokady kopiowania tekstu:
http://zapytaj.onet.pl/Category/007,010/2,7597054,Jak_ustawic_blokade_kopiowania_na_blogu.html
Przy okazji zapraszam też na swój kanał na YT. Nudziłam się, więc zrobiłam swój pierwszy filmik i byłabym wdzięczna za opinie :)
Wrzuć link u mnie w spamie, bo tu kopiować nie idzie nawet komentarzy XD
UsuńJuż sobie poradziłam XD
UsuńHej, świetnie piszesz. Masz może gdzieś 15 rozdział. Bardzo chcialabym go przeczytać. Przy okazji zapraszam na mój blog, zakazany-owoc-milosci.blog.pl
OdpowiedzUsuń