25 kwietnia 2015

Rozdział Czternasty

-Kto był drugą osobą? -zapytał natychmiast chłopak. Wbrew pozorom zachował zimną krew. Musiał przypuszczać, że to jego siostra stoi za tym wszystkim. Właściwie to było całkiem prawdopodobne. Musiała tylko przekonać  (lub zmusić) kogoś by dostarczył jej list Zuko.
-Tego jeszcze nie ustaliliśmy.-odpowiedział Iroh. Uważnie przyglądał się bratankowi. Widać było, że się o niego martwi. Trzeba przyznać, że Zuko nie wyglądał najlepiej. Nie spał zbyt dużo odkąd wyruszyliśmy z Nimong.
-Natychmiast jadę do więzienia.-oznajmił Zuko. -Dzięki za pożyczenie Appy. -dodał, odwracając się na chwilę w stronę Aanga.
-Zuko, powinieneś odpocząć...-zaczął spokojnie stryj chłopaka.
-Nie ma mowy. Muszę się tym zająć. Azula jest niebezpieczna i może zaatakować w każdej chwili. Nie będę marnował czasu.-odparł zdecydowanie młody Władca Ognia. Chciał ominąć stryja, jednak ten stanowczo złapał go za ramię.
-Azula nie zaatakuje sama. Uciekła trzy dni temu, nie ma szans, by w tak krótkim czasie wszystko zorganizowała. Poza tym, musimy się dowiedzieć, kto uciekł z nią. Zająłem się wszystkim. A ty, zmęczony,  przecież i tak do niczego się tam nie przydasz.-stwierdził zdecydowanie mężczyzna. Zuko zawahał się przez chwilę.
-No już, idźcie odpocząć po podróży. My zajmiemy się Appą, a potem czeka nas trening. -Iroh powrócił do swojego łagodniejszego i znacznie bardziej przyjacielskiego tonu. Ja nie miałam nic przeciwko. Byłam bardzo zmęczona. Zuko widocznie też postanowił odpuścić, bo westchnął jedynie ze zrezygnowaniem i pokiwał powoli głową. Ruszyliśmy w stronę pałacu. Droga minęła nam w ciszy. Chłopak był pogrążony we własnych rozmyślaniach, a ja nie chciałam mu ich przerywać. Dopiero przy drzwiach do swojej sypialni zdecydowałam, że muszę to zrobić.
-Zuko...?-zaczęłam cicho. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Nadal był strasznie przygaszony. Było mi go żal.
-Ja... Moim zdaniem, nie ważne, co się stanie, bo i tak jesteś świetnym Władcą Ognia. Nikt nie jest idealny i nie powinieneś obwiniać się, że cię tu nie było. No i pamiętaj, że nie jesteś tutaj sam. Nie musisz radzić sobie ze wszystkim na własną rękę. Jesteśmy tu dla ciebie. W końcu taka jest rola przyjaciół, prawda...?-zapytałam łagodnie. Zuko zawsze chciał zajmować się wszystkim sam i to była jego największa słabość.
Chłopak nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Zaczęłam nawet zastanawiać się, czy moje słowa go nie uraziły. W momencie, gdy doszłam do wniosku, że raczej nie miały czym, chłopak po prostu zbliżył się do mnie i mocno mnie przytulił. Byłam naprawdę zaskoczona. Odwzajemniłam jednak uścisk.
-Dziękuję, Kataro...-mruknął chłopak niemalże niesłyszalnie.-A ja myślałem, że to stryjek zawsze wie, kiedy i co powiedzieć...-dodał, a w jego głosie usłyszałam nutkę rozbawienia. No cóż, przynajmniej udało mi się poprawić mu humor.
-Daj spokój, Zuko. Oboje doskonale wiemy, że twój stryjek kompletnie nie ma wyczucia czasu...-odpowiedziałam, przypominając sobie sytuację z herbaciarni. Oboje krótko się zaśmialiśmy.
-Teraz w końcu możemy odpocząć... Zapomnij o tym na chwilę. To dobrze ci zrobi.-rzuciłam łagodnie.
-Niewątpliwie. Jeszcze raz dziękuję.-odpowiedział chłopak cicho, powoli się ode mnie odsuwając. Zatrzymał się jednak jeszcze na chwilę i delikatnie musnął ustami moje czoło, zupełnie, jak gdyby przed wyjazdem on i Mai wcale się nie zeszli. Po chwili jednak zniknął za drzwiami do swojej sypialni. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko odwrócić się na pięcie, wejść do swojego pokoju i wylądować w łóżku, by odespać ostatnie dni.
[...]
-Co ty tutaj robisz?!-zawołałam zaskoczona, gdy od razu po przebudzeniu, dostrzegłam znudzonego Jeta bujającego się na krześle przy moim biurku. Chłopak leniwie odwrócił wzrok w moją stronę i ziewnął. Dopiero wtedy zauważyłam, że trzyma mój pamiętnik.
-Jet! Oddawaj to! -zawołałam zła i od razu rzuciłam się w stronę chłopaka. Co prawda i tak za dużo tam nie pisałam, ale to już było wkraczanie w moją prywatność. Tak, jakby wchodzenie mi do pokoju, gdy śpię, wcale nim nie było...
-Hej, spokojnie! -zawołał chłopak, unosząc dłonie w obronnym geście i natychmiast odłożył notes na biurko.-Daj mi się wytłumaczyć, zanim wydrapiesz mi oczy!
No tak, nawet w takiej chwili trzymają się go żarty. Dla mnie to jednak nie było zabawne.
-Nie wiesz, że nie rusza się cudzych rzeczy?!-zapytałam z pretensją, ale już nieco spokojniejsza. Założyłam ramiona na piersi i wbiłam w Jeta pełne wyrzutu spojrzenie.
-Wiem. Ale spokojnie, posłuchaj. Ja nawet go nie otworzyłem. W sumie to przyszedłem ci go zwrócić. Pamiętasz, jak przed waszym wyjazdem uprzedzałem, że polubiłem twoją sypialnię? Gdy jakieś dwa lub trzy dni po waszym wyjeździe postanowiłem trochę się tu pokręcić to znalazłem to na podłodze. Domyśliłem się, co to, więc tego nie czytałem. Ale widocznie nie byłem jedyną osobą, która tu była w trakcie twojej nieobecności.-wyjaśnił chłopak spokojnie. Z jakiś nieznanych mi przyczyn chyba mu uwierzyłam. Ale kto mógłby grzebać w moich rzeczach, gdy nas nie było? W sumie do głowy przychodziła mi tylko jedna osoba...
-Zaraz, zaraz... Coś mi tu nie pasuje. Skoro znalazłeś to kilka dni po naszym wyjeździe to dlaczego dopiero teraz mi to przynosisz? Nie mogłeś po prostu odłożyć go na biurko? -zapytałam surowo, nadal uważnie przyglądając się chłopakowi. Wzruszył on jedynie ramionami i schował je do kieszeni.
-Nie chciałem, żeby ktoś jeszcze się do tego dobrał.-wyjaśnił krótko. No cóż, w sumie to logiczne. I miłe z jego strony. Oczywiście tylko, jeśli mówił prawdę i naprawdę nawet tam nie zajrzał.
-Dzięki.-mruknęłam pod nosem. Teraz było mi głupio, że od razu tak na niego naskoczyłam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że jednak miałam powód.
-W sumie to dlaczego tutaj jesteś? Rozumiem, że chciałeś oddać mi pamiętnik i tak dalej, ale dlaczego robisz to w środku nocy? Tak w ogóle to która godzina? -zapytałam rozglądając się po pokoju. Było strasznie ciemno.
-Wcześniej nie było sensu, nie chciałem cię budzić. W końcu położyłaś się wczoraj dopiero przed południem. Jest jakoś przed trzecią. Musiałaś być wykończona, skoro tak długo spałaś.-rzucił Jet wzruszając ramionami. Trzeba przyznać, że rzeczywiście chyba trochę przesadziłam. Byłam zmęczona, to prawda, ale przespać pół dnia, a potem jeszcze prawie całą noc?
Zaścieliłam łóżko i narzuciłam na siebie pelerynę.
-A ty gdzie się wybierasz o tej porze? -zapytał zaskoczony chłopak, ciągle uważnie mnie obserwując.
-Jak to gdzie? Zjeść coś. Wiesz jak dawno nic nie jadłam? -zapytałam z uśmiechem, powoli zbliżając się do drzwi.-Idź już do siebie. Ty też musisz się wyspać!
Wyszłam ze swojej sypialni i powoli ruszyłam korytarzem. Skierowałam się ku wyjściu z pałacu. Śniadanie mogło poczekać.



/ Parę drobiazgów od Autorki :)

~             Wpis z przeprosinami już dodałam, więc ten wątek pominę. Chcę tylko podziękować wszystkim tym, którzy nadal tutaj ze mną są, mimo tej długiej przerwy.
Odnośnie tego rozdziału to wiem, że jest jakiś taki nijaki, ale z Avatarem nie miałam styczności od ostatniego rozdziału, czyli od pół roku. Muszę się "wdrożyć". Mam nadzieję, że wybaczycie. Obiecuję poprawę  ;)
Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział, ale gwarantuję, że nastąpi to najszybciej, jak to tylko możliwe.

                ~Wiki

24 kwietnia 2015

Przepraszam! [REAKTYWACJA BLOGA] +Liebster Award

Przepraszam Was, Kochani, że na tyle zniknęłam :(
Najpierw braki weny, potem inne projekty, problemy z dyskiem, a niebawem także przeprowadzka... Mam tyle na głowie, że na nic nie starcza mi czasu. Widząc jednak Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem uznałam, że nie mogę Was tak zostawić.
Co to oznacza?
Owszem, REAKTYWACJĘ BLOGA!
Mogę już powiedzieć, że kolejny rozdział mam prawie skończony i pojawi się od w sobotę. No, może nawet w piątek wieczorem ;)
Aktualnie nie wiem, jak będzie z regularnością i częstotliwością wpisów, ale postaram się wrzucać rozdziały jak najczęściej. Nie martwcie się, nie zapomnę o Was! :*
W najbliższym czasie postaram się jakoś uaktualnić bloga.Tymczasem dziękuję za cierpliwość tym, którzy wytrwali w oczekiwaniu na Rozdział Czternasty i postaram się, aby to się Wam opłaciło.


Przy okazji, żeby notka nie była taka nudna i oklepana to przy okazji chciałabym wykonać Liebster Award! Przede wszystkim dziękuję Julii za nominację.
O co w tym chodzi?
W skrócie: odpowiadam na 11 pytań, a potem sama zadaję je nominowanym osobom. Pewnie wiecie, jak to wygląda ;)
No to lecimy:

1. Ulubiona piosenka?
Trudno powiedzieć, ja ogólnie lubię wszystkie piosenki :D Ostatnio jednak często słucham "Ships in the Night" Mata Kearneya i "Parchute" Cheryl Cole. No i Lany Del Rey w każdej postaci.

2. Jaką szaloną rzecz chciałabyś zrobić?
Chciałabym skoczyć na bungee. I tak, mam lęk wysokości :D

3. Masz rodzeństwo?
Nie. I w sumie to się z tego cieszę. Tak, jestem z tych egoistycznych jedynaczek xD

4. Lubisz placki?
To zależy. Jeśli chodzi o ciasto, na przykład z wiśniami, to bardzo. Ale jeśli o placki ziemniaczane albo z cukinii to niezbyt. Nie wspominam już nawet o innych plackach xD

5. Ulubiony aktor/aktorka?
Strasznie trudny wybór. Aktorka? To jasne-Claire Holt. Kobieta-Ideał. Piękna, utalentowana, sympatyczna... Uwielbiam ją. Co do aktora byłoby trudniej zdecydować. Ian Somerhalder, Chace Crawford, Joseph Morgan, Daniel Gillies, Charles Michael Murray, Robert Downey Jr. ... Długo by wymieniać.

6. Lubisz gry planszowe?
Bardzo! :)

7. Opisz siebie w siedmiu słowach.
Pewna siebie, inteligentna, przyjacielska, towarzyska, pomocna, złośliwa... no i oczywiście skromna ;)

8. FC Barcelona czy Real Madryt?
Visca el Barca!

9. Grasz w LOL'a?
Nie.

10. Co gorsza: Justin Bieber czy globalne ocieplenie?
Bieber w sumie mi nie przeszkadza. Niech tam sobie żyje w tej swojej Kanadzie, byle tylko nikt nie kazał mi go słuchać. A przez globalne ocieplenie giną zwierzątka, więc zdecydowanie to drugie :(

11. Najpiękniejszy dzień w życiu?
Trudno powiedzieć... Każdy dzień jest piękny na swój sposób! :)


A teraz moje nominacje. W sumie tylko dwie, ale csiiii! ;)

1. Kim
2. Zutara-Fan

A to pytanka:
1. Kot czy pies? Dlaczego?
2. Jakie miejsce najbardziej chciałabyś odwiedzić?
3. Kim chciałaś zostać w dzieciństwie?
4. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
5. Czego nie życzysz najgorszemu wrogowi?
6. Ulubiony ship/parring z dowolnego serialu lub książki?
7. Jaki zapach lubisz najbardziej?
8. Wymień jeden ulubiony film i jeden ulubiony serial.
9. Co jest dla Ciebie inspiracją do tworzenia bloga?
10. Jakiej potrawy nie cierpisz?
11. Jaki jest Twój ulubiony słodycz?



Jeszcze raz wszystkich przepraszam za to opóźnienie. Obiecuję poprawę!
~Wiki

26 października 2014

Rozdział Trzynasty

Podróż trwała znacznie dłużej niż przypuszczałam, przebiegała jednak też znacznie spokojniej. Zarówno ja, jak i Zuko mogliśmy w jej trakcie porządnie wypocząć. Nie rozmawialiśmy za dużo. Zuko czuwał w dzień, ja w nocy. W międzyczasie odsypialiśmy. Dzięki temu mieliśmy jednak co najmniej kilka godzin ciszy i spokoju na dobę. Mogliśmy przemyśleć sobie wiele rzeczy. To naprawdę mi odpowiadało. W pałacu Władcy Ognia ciągle ktoś się kręcił, nie można było narzekać na brak towarzystwa. Nawet we własnej sypialni rzadko kiedy mogłam być sama. Gdy to się już jednak udało to nie na długo. Mimo wszystko cisza między nami nie wydawała mi się ciężka czy krępująca. Dogadywaliśmy się bez słów.
Lądowaliśmy tylko co dwa lub trzy dni, gdy kończyły nam się zapasy. Podejrzewaliśmy, że podróż będzie trwać maksymalnie tydzień... ale w obie strony. W rzeczywistości jednak do Nimong dotarliśmy po siedmiu dniach.
Zuko nie zdążył jeszcze nawet zasnąć po tym, jak go zmieniłam, a miasto pojawiło się na horyzoncie. Pogoda nie była tak zła jak przypuszczaliśmy-chyba w trakcie naszej podróży zdążyło się tutaj przejaśnić.
-Zuko...? Chyba jesteśmy na miejscu.-zawołałam do chłopaka, gdy Appa zaczął leniwie krążyć nad miastem. Chłopak natychmiast zerwał się na nogi i rozejrzał.
-Rzeczywiście, nareszcie dotarliśmy. Wyląduj gdzieś pod bramą miasta. Appa się nie zmieści, będzie musiał zostać na zewnątrz. Po wizycie u dowódcy tutejszych jednostek przyniesiemy mu coś do jedzenia.-zaproponował chłopak. Skinęłam głową i zaczęliśmy lądować.
-Poczekaj tutaj, Appa. Niedługo wrócimy.-po lądowaniu poklepałam bizona po głowie i zsunęłam się z jego karku.
-Idziemy? -zapytałam Zuko.
-Jasne.-odparł z westchnieniem i ruszyliśmy w stronę bramy miejskiej.
Była ona otwarta. Teraz chyba pierwszy raz poczułam, że wojna się skończyła. Zazwyczaj wszystkie miasta były szczelnie zabarykadowane. Coś mi jednak nie pasowało...
-Dlaczego mają otwarte bramy, jeśli wieść o zakończeniu wojny do nich nie dotarła? -zapytałam chłopaka idącego obok.
-Nie wiem...-odparł z namysłem.-Może po prostu nie przekazali tych wieści ludziom na morzu? Ale to też bez sensu, skoro pogoda już się uspokoiła...-zaczął zastanawiać się Zuko.
Dotarliśmy do "dyżurki". Nie była pusta, ale stało się coś, co zaskoczyło nas jeszcze bardziej. Żołnierz, którzy wpuścił nas do środka był widocznie w trakcie pakowania. Co więcej, na widok Zuko dosłownie padł na kolana.
-Panie... Czymże zasłużyliśmy sobie na twoją wizytę? -zapytał z szacunkiem, nie unosząc nawet wzroku. To był niezły szok dla nas obojga. Wiedzieli o końcu wojny, wiedzieli o zmianie władcy...
Zuko nakazał mu wstać, po czym zapytał:
-Co robisz?
-Oh, to... Pakuję się. Zgodnie z zasadami po wojnie mamy wracać do Narodu Ognia, a więc...
-Wszyscy wracają? -przerwał mu Zuko.
-Owszem, Panie.
-Oddziały morskie też?
-Oczywiście.
-Nikt nie szykuje się do ataku? Więc co z tym listem? -chłopak wyglądał już na nieco zirytowanego.
-Ale... Z jakim listem? Nic stąd nie wysyłano od kilku tygodni... -odpowiedział nieco zaskoczony mężczyzna. Wymieniliśmy z Zuko porozumiewawcze spojrzenia.
-Gdzie możemy spokojnie porozmawiać...?-zapytał chłopak z wyraźną rezygnacją w głowie.
-Zostańcie tutaj. Ja i tak właśnie się wyprowadzałem. Przebyliście długą drogę, odpocznijcie... -zaproponował były żołnierz.
Zuko skinął jedynie głową.
-Dziękujemy...-mruknęłam cicho, gdy mężczyzna opuszczał niewielkie pomieszczenie.
Spojrzałam na Władcę Ognia. Przysiadł na łóżku.Widziałam, że był nieco zagubiony. Ale nie on jeden.
-Musimy wracać.-oznajmił stanowczo.-Musimy dowiedzieć się, o co chodzi... Jeśli tam coś się stało to...
-Nie, Zuko. Musimy odpocząć. Appa też. Zmęczeni im nie pomożemy.-przerwałam mu zdecydowanie.-Zbierz myśli. Pójdę nakarmić Appę. Naprawdę, powrót teraz nie ma sensu... Jesteśmy zbyt zmęczeni. Pomyśl o tym...-dodałam już nieco ciszej i wyszłam z dyżurki.  Targ znajdował się niedaleko. Mimo późnej godziny udało mi się dostać kilka główek kapusty, które zaniosłam bizonowi.
-Dziś tu zostajemy. Odpocznij, Appa...-mruknęłam cicho, głaszcząc zwierzaka. Chciałam dać chwilę Zuko, by mógł pobyć sam. Potrzebował ogarnąć sytuację. Swoją drogą, sama miałam z tym problem.
W końcu na własne oczy widzieliśmy ten list. Byliśmy we właściwym mieście... Wniosek był prosty-ktoś chciał wyciągnąć Zuko z pałacu. Wiedziałam, że chłopak sam do tego dojdzie i martwiło mnie to. Byłam pewna, że będzie chciał wracać. To jednak byłoby niedorzeczne. Oboje byliśmy przemęczeni. Długa podróż wykończyła jednak nie tylko nas, lecz takle dla zwierzaka. Appa nie byłby w stanie teraz odbyć drogi powrotnej. Musiał odpocząć, przynajmniej kilka godzin.
Wróciłam do dyżurki. Zuko nadal siedział w tym samym miejscu. Wyglądał jednak nieco spokojniej, o ile można było to tak nazwać.
-Wszystko w porządku...?-zapytałam cicho i rzuciłam mu uważne spojrzenie.
-Nie... Ale masz rację. Musimy odpocząć. Wyjedziemy jutro.-odparł zrezygnowany. Ściągnął koszulę i położył się.-Mam wszystkiego dość...
-Nie ty jeden...-mruknęłam ściągając płaszcz, po czym położyłam się na drugim łóżku.
-Trzeba się tym zająć...-stwierdził niechętnie, po czym ziewnął.
-Racja. Ale to jutro...-mruknęłam sennie. Przymknęłam oczy i odpłynęłam do słodkiej krainy snu.
Rano chyba oboje poczuliśmy się lepiej. Po śniadaniu postanowiliśmy przygotować się do powrotu. Nakarmiliśmy Appę i wyruszyliśmy w drogę powrotną.
[...]
Tym razem podróż przebiegała bardzo podobnie. Robiliśmy dłuższe postoje, jednak lecieliśmy szybciej.  Popołudniu, dokładnie dwa tygodnie po naszym wylocie wróciliśmy do pałacu.
-Katara! -pierwszy dopadł mnie Jet, potem Sokka i Aang. Musiałam przyznać, że brakowało mi ich.
Kątek oka zauważyłam, jak Mai rzuca się na siłę Zuko. Ten jednak odsunął ją od siebie i podszedł do Iroh. Chłopak jednak nie zdążył się nawet odezwać-jego stryj zaczął mówić pierwszy.

-Dwoje więźniów uciekło. W tym Azula. -oznajmił na powitanie.

~
Przepraszam, że rozdział tak opóźniony, kochani :c
Wiadomo, pechowa trzynastka ;) 
Teraz postaram się jednak, by wszystko było na czas. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :3

22 października 2014

Rozdział Dwunasty

Gdy się obudziłam, byłam już sama. I bardzo dobrze. Miałam tylko nadzieję, że przed wyjazdem nie spotkam Jeta. On naprawdę nie był taki zły, jednak metody, jakich używał do osiągnięcia swojego celu były dla mnie godne potępienia. Chyba nikt nie powiedziałby, że chłopak zachowywał się fair-zarówno w stosunku do mnie, Zuko, Mai jak i siebie samego.  W końcu niby co on chciał tym osiągnąć?
Nie zastanawiałam się jednak nad tym dłużej. Wiedziałam, że jest jeszcze wcześnie, ale i tak nie byłam jeszcze gotowa. Szybko spakowałam to, co mogło być mi potrzebne. Nie wiedziałam, ile czasu zajmie nam ogarnięcie sytuacji. Po kilkunastu minutach byłam już praktycznie gotowa. Postanowiłam pójść na śniadanie. Gdy znalazłam się w jadalni Zuko był już w trakcie posiłku.
-Dzień dobry.-rzuciłam na powitanie i usiadłam przy stole, nakładając sobie jedzenie.
-Dzień dobry.-odparł chłopak i uśmiechnął się.-Gotowa do drogi?
-Jasne.-odpowiedziałam natychmiast. Od wczorajszego wieczoru mój humor znacznie się poprawił. Może to po prostu kwestia odrobiny spokoju, bez wszystkich codziennych problemów, który czekał na mnie w trakcie wyjazdu?
-Chyba wszyscy jeszcze śpią. Możemy poczekać aż wstaną, jeśli przed wyjazdem zechcesz się pożegnać...-zaproponował nieco niespodziewanie Zuko. Posłałam mu nieco zaskoczone spojrzenie.
-A ty nie chcesz? -zapytałam bez zastanowienia. Sądziłam, że skoro zeszli się z Mai to przynajmniej z nią zechce się pożegnać.
Chłopak spuścił wzrok.
-No cóż... To nie tak, że nie chcę. Po prostu po tym, jak się zachowałem nie mam odwagi spojrzeć im w twarz. Może jak atmosfera trochę opadnie... Sam też muszę trochę ochłonąć.-wyjaśnił spokojnie.
-Wcale się nie dziwię. W końcu ostatnio sporo się wydarzyło. Ale jeśli wolisz się z nimi teraz nie widzieć to dla mnie żaden problem. Możemy po prostu zostawić im wiadomość.-odpowiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech. Dla mnie to nie był żaden problem. I wiedziałam, że dla naszych przyjaciół też nie będzie. Zrozumieją.
-Nie musicie.-aż podskoczyłam na dźwięk głosu Iroh. Niespodziewanie pojawił się w jadalni.
-Co masz na myśli, stryju? -zapytał Zuko.
-Rozmawiałem wczoraj z Aangiem. Podejrzewałem, że zechcecie wyruszyć rano. Prosił tylko, bym wam przekazał, żebyście wzięli Appę. Skoro panują tam sztormy to będzie najlepsze rozwiązanie...
Ani ja, ani Zuko nie protestowaliśmy. W gruncie rzeczy to była racja. Łatwiej jest w powietrzu chronić się przed deszczem niż w wodzie przed falami.
-Mógłbyś ich od nas pożegnać? -poprosiłam po chwili ciszy.
Mężczyzna uśmiechnął się.
-Z miłą chęcią.-zapewnił. -Ale dopiero jak wstanę... Nie wiedziałem, o której konkretnie będziecie próbowali się wymknąć, więc siedziałem tu już od jakiś trzech godzin...-ziewnął i przeciągnął się.-Także idę odsypiać. Powodzenia.-mruknął z uśmiechem, złapał ze stołu ciastko i zniknął za drzwiami.
-A więc już chyba wszystko załatwione? -zwróciłam się do Zuko.
-Na to wygląda.-odparł i westchnął. Napił się i wstał.-Idę po rzeczy. Wziąć też twoje? -zapytał.
-Nie ma potrzeby, też będę już szła.-odpowiedziałam z uśmiechem i również się napiłam. Chłopak wyszedł, a ja przymknęłam na chwilę powieki. Dziwne, że Zuko nie chce pożegnać się z Mai. Albo już to zrobili, wczoraj wieczorem. Moje myśli, chyba z przyzwyczajenia skierowały się na Jeta. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z jednego szczegółu. On nigdy mnie nie pocałował.
To znaczy w policzek, czoło tak, ale nigdy nie pocałował mnie w usta. "Byliśmy ze sobą" już parę tygodni, szantażował mnie, irytował, robił mi na złość.... Ale nigdy nie posunął się za daleko. Nie mogłam nie być mu za to wdzięczna.
W końcu wstałam i ruszyłam do swojego pokoju. Zuko wyszedł już dobrą chwilę temu, a nie chciałam, by musiał zbyt długo na mnie czekać. Gdy weszłam do sypialni, niemalże wpadłam na Jeta.
-A ty co tu robisz? -zapytałam z pretensją. Chyba muszę nauczyć się zamykać drzwi na klucz. Takie niespodziewane wizyty stają się nieznośne.
-Myślałem, że jeszcze śpisz. No i chciałem się pożegnać.-rzucił nieco rozbawiony z tym swoim złośliwym uśmieszkiem. Po chwili zszedł mu on jednak z twarzy.-Możemy porozmawiać?
-Jet, naprawdę nie mam teraz czasu...-odparłam wymijając go i wzięłam torbę, w którą byłam spakowana.
-To nie zajmie długo..-próbował mnie przekonać, jednak zignorowałam go. Naprawdę nie chciałam psuć sobie teraz humoru. -Kataro... To koniec.
No cóż... Tego się nie spodziewałam. Dosłownie mnie zamurowało. Czy Jet właśnie ze mną zerwał? Odwróciłam się powoli. Wolałam nie widzieć jego uśmiechu w oczekiwaniu aż wykrzyknie "Żartowałem!". Wyglądał jednak na całkowicie poważnego.
-To znaczy... Koniec tego bezsensownego szantażu. Przemyślałem sobie pewne rzeczy i doszedłem do wniosku, że nie chcę, by to tak wyglądało. Nawet nie wiesz, jaki byłbym szczęśliwy, gdybyś... no wiesz. Ale chcę dać ci czas. Jeśli dalej będę się tak zachowywał to mnie znienawidzisz, prawda? A nie chciałbym zniszczyć naszej przyjaźni. Bo jesteśmy przyjaciółmi, prawda...?-wyciągnął ku mnie dłoń i uśmiechnął się. Tym razem jednak ten uśmiech ie był już tak irytujący jak jeszcze parę minut temu.
Zignorowałam jego wyciągniętą dłoń i dosłownie rzuciłam mu się na szyję. Zdawał się być nieco zaskoczony, ale chwilę później przytulił mnie.
-No już, już... Spokojnie... Pocieszę cię tylko, że spanie w twoim łóżku przypadło mi do gustu, a Zuko i Mai są znowu razem...-no tak, wrócił stary Jet. Odsunęłam się od niego i uderzyłam go w ramię. Mimo wszystko nie mogłam powstrzymać krótkiego śmiechu.
-Dziękuję.-mruknęłam cicho i posłałam mu lekki uśmiech. Wzruszył on jedynie ramionami.
-Dobra, zbieramy się. Romeo już pewnie czeka. Wezmę twoje rzeczy.-rzucił chłopak i złapał moją torbę. Nie protestowałam. Wyszliśmy razem.
[...]
-A ten co tu robi? -musiałam przyznać, że reakcja Zuko na widok Jeta nie była zbyt przyjazna.
-Odprowadza swoją dziewczynę.-odparł pewnie Jet. Odchrząknęłam znacząco. Wywrócił on jedynie teatralnie oczami i zaśmiał się. -Dobra już, dobra. Nie denerwuj się tak, skarbie. Trzymaj się. I wracaj szybko. Przecież nie chcesz, żebym czuł się samotny...
Gdybym nie wiedziała, że chłopak sobie żartuje to pewnie nieźle bym się wkurzyła. Oberwał on jednak tylko porządnego kuksańca pod żebra, którego skwitował śmiechem.
-Pilnuj się...-rzuciłam na pożegnanie, wsiadając na Appę.
-I kto to mówi?!-zawołał z pretensją i ponownie się zaśmiał.
-Hop hop. -Jet posłał mi buziaczka, a my wzbiliśmy się w powietrze.
-Co jest z nim nie tak...?-zapytał mnie Zuko, gdy znaleźliśmy się na znacznej wysokości.

-Wiesz... Myślę, że jest z nim teraz lepiej niż kiedykolwiek.-odparłam spokojnie i posłałam Władcy Ognia radosny uśmiech.

~
Dzisiaj rozdział znacznie później niż zazwyczaj, jednak to dlatego, że nie miałam za bardzo kiedy go napisać. Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba ;)

18 października 2014

Rozdział Jedenasty

Dzisiaj na treningu nie pojawił się ani Zuko, ani Mai. Panowała dość niezręczna atmosfera. Wieść o ich zerwaniu rozeszła się w ciągu godziny. Nikt nie wiedział, co się stało, ani o co poszło. Nawet Iroh się spóźnił. Próbował porozmawiać ze swoim bratankiem. Niestety bezskutecznie.
Podejrzewałam jednak, że poza mną jeszcze jedna osoba może domyślać się, o co chodzi.
Trening dobiegał końca, a Jet do tej pory jeszcze ani razu się do mnie nie odezwał. On musiał się domyślać. Prawda jednak była taka, że żadne z nas nie znało prawdziwego powodu ich zerwania. Nasze podejrzenia mogły okazać się słuszne, jednak nie mogliśmy mieć pewności.
Dziś ćwiczyłam z Aangiem, Toph trenowała z Suki, a Jet z Sokką. Avatar próbował wyciągnąć ode mnie, czy nie wiem czegoś więcej na temat zerwania Zuko i Mai, jednak niczego się nie dowiedział. To, że moja sypialnia znajduje się niedaleko "miejsca zdarzenia" nie znaczy przecież, że coś słyszałam. A przynajmniej cokolwiek konkretnego.
W końcu trening się skończył. Zaczęliśmy opuszczać dziedziniec. Zauważyłam, że Jet czeka na mnie przy wejściu do budynku. Nie wyglądał na zadowolonego. I miałam dziwne wrażenie, że to nie było spowodowane nie do końca odzyskaną sprawnością w ręce. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, jednak wiedziałam, że nie ma sensu tego odwlekać. Niestety, to musiało jednak poczekać.
-Kataro, mogę cię prosić na chwileczkę? -zawołał mnie Iroh, gdy już szykowałam się do opuszczenia dziedzińca. Nie mogłam powiedzieć, że mnie to nie ucieszyło. Kolejnych kilka minut bez Jeta.
Pokiwałam jedynie głową i podeszłam do mężczyzny.
-Wiem, że nie powinienem cię o to prosić, ale ja już chyba nie mogę niczego poradzić. -westchnął, a ja utkwiłam w nim wyczekujące spojrzenie.-Mamy już potwierdzenie. Byłoby dobrze, gdyby Zuko zaczął już szykować się do wyjazdu. A nawet jeśli zmienił zdanie to powinien wyznaczyć kogoś, kto go zastąpi. To dość pilne, a mi nawet nie chce otworzyć drzwi...-mężczyzna nieco pokręcił głową.
-Rozumiem, żaden problem.-odparłam od razu. Co prawda nie wiedziałam dlaczego Zuko miałby porozmawiać ze mną, skoro nie rozmawia z własnym stryjem, ale nigdy nie zaszkodzi spróbować. Przecież ja na tym nie stracę. Już miałam odejść, gdy jeszcze coś przyszło mi do głowy.
-Ale właściwie... dlaczego ja?-zapytałam dość niespodziewanie. Iroh wyglądał na zaskoczonego. Jednak to mnie zastanawiało. W końcu mógł poprosić Toph, Aanga, Sokkę... Kogokolwiek.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
-Po prostu myślałem, że dobrze się dogadujecie. Nie jest tak? -odpowiedział częściowo pytaniem na pytanie. No tak, miał rację. W końcu całkiem nieźle się dogadywaliśmy. Ostatnio spędzałam więcej czasu w towarzystwie Zuko niż wszystkich pozostałych razem wziętych. Powoli pokiwałam głową i opuściłam dziedziniec.
Uznałam, że skoro sprawa jest pilna to nie ma sensu zbytnio tego odkładać. Jet już na mnie nie czekał, więc mogłam iść prosto do Zuko.
Kilka minut później już stałam pod drzwiami jego komnaty. Zapukałam cicho, jednak odpowiedziała mi cisza. Ponowiłam próbę, teraz jednak nieco głośniej. Dalej nikt nie odpowiadał.
-Zuko... Jesteś tam? To ja i...-drzwi otworzyły się jeszcze zanim zdążyłam skończyć.
-Wejdź...-rzucił jedynie krótko chłopak. Był taki nienaturalnie przygaszony... Teraz zrozumiałam, dlaczego Iroh ma prawo się o niego martwić.
Gdy tylko Zuko odsunął się od drzwi weszłam do środka.
-Twój stryj prosił,  bym...
-Wiem.-przerwał mi chłopak. -To znaczy... słyszałem. Powiedział mi przez drzwi. Powinienem był mu otworzyć, ale jakoś nie miałem ochoty z nim rozmawiać... Potem go przeproszę...
-Zdecydowałeś już? Wolisz udać się tam ze mną czy ze stryjem?
-Najchętniej zrobiłbym to sam. -odparł spokojnie, ale stanowczo.-Niestety wiem, że nie dacie mi spokoju, dlatego chciałbym cię prosić, żebyś to była ty...
-Dla mnie to żaden problem. Muszę tylko wiedzieć, kiedy ruszamy.
-Najlepiej jak najszybciej. Jutro rano ?-zaproponował chłopak.
-Żaden problem. Przyda ci się teraz chwila spokoju...-odpowiedziałam cicho i skierowałam na niego nieco współczujące spojrzenie.
-Nie chodzi o mnie. W końcu to była moja decyzja. Bardziej szkoda mi jej. Stwierdziłem, że nie zniosę już dłużej tego, że próbuje mnie ciągle kontrolować.-odparł wzruszając ramionami. -Ale teraz Jet przynajmniej nie może cię szantażować.
Spojrzałam uważnie na Zuko. Naprawdę byłam wdzięczna mu za tą próbę. Szkoda tylko, że to i tak nie mogło poskutkować.
-To tak nie działa, Zuko. Wasze rozstanie nie wymaże Jetowi z pamięci tego, co już wie. A jeśli Mai dowie się teraz to pomyśli, że zerwałeś z nią ze względu na mnie. Wtedy oboje nie będziemy mieć życia.-odparłam łagodnie. Wiedziałam, że chłopak chce dobrze.
-No tak, o tym nie pomyślałem... Więc to było bezcelowe... Nic się nie zmieniło, a tylko pogorszyłem sytuację...-chłopak westchnął i usiadł na łóżku, chowając twarz w dłoniach.
-Zuko, to nie tak...-zaczęłam cicho i podeszłam do niego. Kucnęłam przed nim i położyłam mu rękę na ramieniu.-Może... powinieneś do niej wrócić? Przynajmniej dopóki w jakiś sposób nie pozbędziemy się Jeta. Albo dopóki nie wymyślimy czegoś innego.-zaproponowałam.
Zuko opuścił dłonie i spojrzał na mnie.
-Żartujesz? Ona mnie nienawidzi. W życiu by do mnie nie wróciła...Przepraszam, że tylko pogorszyłem sytuację...
-Zuko! Weź się w garść! -oznajmiłam nagle niespodziewanie stanowczo.-Niczego nie pogorszyłeś. A co do niej.. Zdziwiłbyś się. Musiałbyś tylko...
-No proszę, proszę, proszę. Dlaczego nie jestem zaskoczona?!-na dźwięk głosu Mai aż podskoczyłam. Dosłownie. Odwróciłam się i już miałam zacząć tłumaczyć, że przecież nie robiliśmy nic złego, ale Zuko mnie wyprzedził.
-Daj spokój, Mai. Musimy porozmawiać.-odpowiedział Zuko również wstając.
-Zostawię was.-zaproponowałam natychmiast. Posłałam chłopakowi ukradkowe spojrzenie i nikły uśmiech. Potem opuściłam jego sypialnię nie chcąc dawać Mai powodów do złośliwości.
[..]
Mai i Zuko nie pojawili się na kolacji. Dowiedziałam się od Suki, że podobno się zeszli, a to był tylko "chwilowy kryzys". Mimo, że się tego spodziewałam to poczułam lekkie ukłucie zazdrości w sercu. Sama przekonywałam do tego Zuko, jednak mimo wszystko nie byłam z tego powodu zbyt szczęśliwa.
Jedynym plusem dzisiejszego dnia był fakt, że nie musiałam rozmawiać z Jetem. Nie pojawił się na kolacji. Zastanawiało mnie, gdzie go wcięło, ale jakoś za nim nie tęskniłam. Przynajmniej dopóki nie wróciłam do siebie.
Gdy tylko weszłam do swojej sypialni, pierwsze co zobaczyłam to Jet. W moim łóżku.
-Co ty tutaj robisz?!-zapytałam z irytacją. Po prostu zero prywatności. Dobrze, że przynajmniej po szafkach mi nie grzebał... mam nadzieję.
-Też się cieszę, że cię widzę, kochanie.-odparł z ironią chłopak posyłając mi swój zadziorny uśmieszek.
-Daj spokój, nie mam teraz czasu. Jestem zmęczona, a jutro rano wyjeżdżamy, więc...
-Więc tu zostaję i przypilnuję, byś nie urządzała sobie nocnych wycieczek. -Jet wszedł mi w słowo. Cholera... O tym też wiedział? Czy ten człowiek nie sypia i nie ma nic innego do roboty niż śledzenie mnie? Nie skomentowałam tego. Nie miałam też zamiaru się z nim kłócić. Jeszcze tę jedną noc wytrzymam. I mam nadzieję, że w okolicach Nimong trochę nam zejdzie.
Wśliznęłam się do łóżka, prosto pod kołdrę. Jet leżał na niej, więc musiałam porządnieją wyszarpać, by mieć się czym przykryć. Chłopak widocznie robił mi na złość, bawiła go ta sytuacja.
W końcu jednak zgasiłam świecę stojącą na szafce nocnej, odwróciłam się do niego plecami i zamknęłam oczy. Jet nie przejął się tym, że wybitnie go zignorowałam i przytulił mnie od tyłu.

-Wiem, że wyjeżdżacie, kochanie... Ale mam nadzieję, że mogę ci ufać i puścić z nim... W końcu wiesz, że posiadam sporo ciekawych informacji...-zamuczał rozbawiony. Nie odpowiedziałam. On też już się nie odzywał. Nie odsunął się, ale przynajmniej pozwolił mi zasnąć. W końcu jutro czekał mnie długi dzień.

~
Z góry przepraszam za wszelkie błędy. Godzina, o której to pisałam wyświetla Wam się na dole, więc nie będę się tłumaczyć i pozostawię to bez komentarza xD Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba <3