-Kto był drugą osobą?
-zapytał natychmiast chłopak. Wbrew pozorom zachował zimną krew. Musiał
przypuszczać, że to jego siostra stoi za tym wszystkim. Właściwie to było
całkiem prawdopodobne. Musiała tylko przekonać (lub zmusić) kogoś by dostarczył jej list
Zuko.
-Tego jeszcze nie
ustaliliśmy.-odpowiedział Iroh. Uważnie przyglądał się bratankowi. Widać było,
że się o niego martwi. Trzeba przyznać, że Zuko nie wyglądał najlepiej. Nie
spał zbyt dużo odkąd wyruszyliśmy z Nimong.
-Natychmiast jadę do
więzienia.-oznajmił Zuko. -Dzięki za pożyczenie Appy. -dodał, odwracając się na
chwilę w stronę Aanga.
-Zuko, powinieneś
odpocząć...-zaczął spokojnie stryj chłopaka.
-Nie ma mowy. Muszę się
tym zająć. Azula jest niebezpieczna i może zaatakować w każdej chwili. Nie będę
marnował czasu.-odparł zdecydowanie młody Władca Ognia. Chciał ominąć stryja,
jednak ten stanowczo złapał go za ramię.
-Azula nie zaatakuje
sama. Uciekła trzy dni temu, nie ma szans, by w tak krótkim czasie wszystko
zorganizowała. Poza tym, musimy się dowiedzieć, kto uciekł z nią. Zająłem się
wszystkim. A ty, zmęczony, przecież i
tak do niczego się tam nie przydasz.-stwierdził zdecydowanie mężczyzna. Zuko
zawahał się przez chwilę.
-No już, idźcie odpocząć
po podróży. My zajmiemy się Appą, a potem czeka nas trening. -Iroh powrócił do
swojego łagodniejszego i znacznie bardziej przyjacielskiego tonu. Ja nie miałam
nic przeciwko. Byłam bardzo zmęczona. Zuko widocznie też postanowił odpuścić,
bo westchnął jedynie ze zrezygnowaniem i pokiwał powoli głową. Ruszyliśmy w
stronę pałacu. Droga minęła nam w ciszy. Chłopak był pogrążony we własnych
rozmyślaniach, a ja nie chciałam mu ich przerywać. Dopiero przy drzwiach do
swojej sypialni zdecydowałam, że muszę to zrobić.
-Zuko...?-zaczęłam
cicho. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Nadal był strasznie przygaszony.
Było mi go żal.
-Ja... Moim zdaniem, nie
ważne, co się stanie, bo i tak jesteś świetnym Władcą Ognia. Nikt nie jest
idealny i nie powinieneś obwiniać się, że cię tu nie było. No i pamiętaj, że
nie jesteś tutaj sam. Nie musisz radzić sobie ze wszystkim na własną rękę.
Jesteśmy tu dla ciebie. W końcu taka jest rola przyjaciół, prawda...?-zapytałam
łagodnie. Zuko zawsze chciał zajmować się wszystkim sam i to była jego
największa słabość.
Chłopak nie odzywał się
przez dłuższą chwilę. Zaczęłam nawet zastanawiać się, czy moje słowa go nie
uraziły. W momencie, gdy doszłam do wniosku, że raczej nie miały czym, chłopak
po prostu zbliżył się do mnie i mocno mnie przytulił. Byłam naprawdę
zaskoczona. Odwzajemniłam jednak uścisk.
-Dziękuję,
Kataro...-mruknął chłopak niemalże niesłyszalnie.-A ja myślałem, że to stryjek
zawsze wie, kiedy i co powiedzieć...-dodał, a w jego głosie usłyszałam nutkę
rozbawienia. No cóż, przynajmniej udało mi się poprawić mu humor.
-Daj spokój, Zuko. Oboje
doskonale wiemy, że twój stryjek kompletnie nie ma wyczucia
czasu...-odpowiedziałam, przypominając sobie sytuację z herbaciarni. Oboje
krótko się zaśmialiśmy.
-Teraz w końcu możemy
odpocząć... Zapomnij o tym na chwilę. To dobrze ci zrobi.-rzuciłam łagodnie.
-Niewątpliwie. Jeszcze
raz dziękuję.-odpowiedział chłopak cicho, powoli się ode mnie odsuwając.
Zatrzymał się jednak jeszcze na chwilę i delikatnie musnął ustami moje czoło,
zupełnie, jak gdyby przed wyjazdem on i Mai wcale się nie zeszli. Po chwili
jednak zniknął za drzwiami do swojej sypialni. Nie pozostało mi nic innego, jak
tylko odwrócić się na pięcie, wejść do swojego pokoju i wylądować w łóżku, by
odespać ostatnie dni.
[...]
-Co ty tutaj
robisz?!-zawołałam zaskoczona, gdy od razu po przebudzeniu, dostrzegłam
znudzonego Jeta bujającego się na krześle przy moim biurku. Chłopak leniwie
odwrócił wzrok w moją stronę i ziewnął. Dopiero wtedy zauważyłam, że trzyma mój
pamiętnik.
-Jet! Oddawaj to!
-zawołałam zła i od razu rzuciłam się w stronę chłopaka. Co prawda i tak za
dużo tam nie pisałam, ale to już było wkraczanie w moją prywatność. Tak, jakby
wchodzenie mi do pokoju, gdy śpię, wcale nim nie było...
-Hej, spokojnie!
-zawołał chłopak, unosząc dłonie w obronnym geście i natychmiast odłożył notes
na biurko.-Daj mi się wytłumaczyć, zanim wydrapiesz mi oczy!
No tak, nawet w takiej
chwili trzymają się go żarty. Dla mnie to jednak nie było zabawne.
-Nie wiesz, że nie rusza
się cudzych rzeczy?!-zapytałam z pretensją, ale już nieco spokojniejsza.
Założyłam ramiona na piersi i wbiłam w Jeta pełne wyrzutu spojrzenie.
-Wiem. Ale spokojnie,
posłuchaj. Ja nawet go nie otworzyłem. W sumie to przyszedłem ci go zwrócić.
Pamiętasz, jak przed waszym wyjazdem uprzedzałem, że polubiłem twoją sypialnię?
Gdy jakieś dwa lub trzy dni po waszym wyjeździe postanowiłem trochę się tu pokręcić
to znalazłem to na podłodze. Domyśliłem się, co to, więc tego nie czytałem. Ale
widocznie nie byłem jedyną osobą, która tu była w trakcie twojej
nieobecności.-wyjaśnił chłopak spokojnie. Z jakiś nieznanych mi przyczyn chyba
mu uwierzyłam. Ale kto mógłby grzebać w moich rzeczach, gdy nas nie było? W
sumie do głowy przychodziła mi tylko jedna osoba...
-Zaraz, zaraz... Coś mi
tu nie pasuje. Skoro znalazłeś to kilka dni po naszym wyjeździe to dlaczego
dopiero teraz mi to przynosisz? Nie mogłeś po prostu odłożyć go na biurko?
-zapytałam surowo, nadal uważnie przyglądając się chłopakowi. Wzruszył on
jedynie ramionami i schował je do kieszeni.
-Nie chciałem, żeby ktoś
jeszcze się do tego dobrał.-wyjaśnił krótko. No cóż, w sumie to logiczne. I
miłe z jego strony. Oczywiście tylko, jeśli mówił prawdę i naprawdę nawet tam
nie zajrzał.
-Dzięki.-mruknęłam pod
nosem. Teraz było mi głupio, że od razu tak na niego naskoczyłam. Dopiero po
chwili uświadomiłam sobie, że jednak miałam powód.
-W sumie to dlaczego
tutaj jesteś? Rozumiem, że chciałeś oddać mi pamiętnik i tak dalej, ale dlaczego
robisz to w środku nocy? Tak w ogóle to która godzina? -zapytałam rozglądając
się po pokoju. Było strasznie ciemno.
-Wcześniej nie było
sensu, nie chciałem cię budzić. W końcu położyłaś się wczoraj dopiero przed
południem. Jest jakoś przed trzecią. Musiałaś być wykończona, skoro tak długo
spałaś.-rzucił Jet wzruszając ramionami. Trzeba przyznać, że rzeczywiście chyba
trochę przesadziłam. Byłam zmęczona, to prawda, ale przespać pół dnia, a potem
jeszcze prawie całą noc?
Zaścieliłam łóżko i
narzuciłam na siebie pelerynę.
-A ty gdzie się
wybierasz o tej porze? -zapytał zaskoczony chłopak, ciągle uważnie mnie
obserwując.
-Jak to gdzie? Zjeść
coś. Wiesz jak dawno nic nie jadłam? -zapytałam z uśmiechem, powoli zbliżając
się do drzwi.-Idź już do siebie. Ty też musisz się wyspać!
Wyszłam ze swojej
sypialni i powoli ruszyłam korytarzem. Skierowałam się ku wyjściu z pałacu.
Śniadanie mogło poczekać.
/ Parę drobiazgów od
Autorki :)
~ Wpis z przeprosinami już dodałam, więc ten wątek pominę.
Chcę tylko podziękować wszystkim tym, którzy nadal tutaj ze mną są, mimo tej
długiej przerwy.
Odnośnie tego rozdziału
to wiem, że jest jakiś taki nijaki, ale z Avatarem nie miałam styczności od
ostatniego rozdziału, czyli od pół roku. Muszę się "wdrożyć". Mam
nadzieję, że wybaczycie. Obiecuję poprawę
;)
Nie wiem, kiedy pojawi
się następny rozdział, ale gwarantuję, że nastąpi to najszybciej, jak to tylko
możliwe.
~Wiki