-Dzisiaj nie wychodziłaś… -usłyszałam cichy, łagodny głos
tuż za sobą. Odwróciłam się nieco zbyt gwałtownie.
-No tak. Byłam zmęczona.-odparłam jedynie krótko i szybko
zgarnęłam notatnik do szuflady. –Nie wiesz, że przed wejściem do cudzej
sypialni powinno się pukać? -zapytałam wstając.
-Wybacz. Drzwi były uchylone… Chciałem sprawdzić, czy
poszłaś już na śniadanie. Gniewasz się na mnie? -Zuko zachowywał się teraz tak
niewinnie, że prawie nie wiedziałam, o co może mu chodzić.
-Oczywiście, że tak. Wszedłeś do mojego pokoju bez
pukania.-odpowiedziałam nieco podirytowana.
Chłopak westchnął cicho.
-Kataro… Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi.
–odpowiedział zadziwiająco spokojnie. Zmierzyłam go uważnym, nieco podejrzliwym
spojrzeniem.
-W takim razie o co? Nie mam o co się
gniewać.-odpowiedziałam jedynie wzruszając ramionami i oparłam się o biurko
próbując przybrać obojętną pozę. Miałam nadzieję, że mi to wyszło.
-A ja uważam, że masz…-teraz chłopak już niemalże szeptał. I
tak doskonale go słyszałam-w końcu stał tuż przede mną. Zbliżył się jednak
jeszcze o krok i oparł o biurko z obu moich stron, odgradzając mi drogę
ucieczki. Pochylił się nade mną. Czułam jego ciepły oddech na swoich
policzkach. Nie protestowałam. Odruchowo przymknęłam powieki…
-Zuko! Gdzie ty się podziewasz?!-głos Mai zatrzymał jego
usta dosłownie parę milimetrów od moich.
-Muszę iść… -rzucił tylko chłopak i szybko opuścił moją
sypialnię.
Przez kilka chwil stałam nieruchomo próbując uspokoić
oddech. Moje policzki pokrył rumieniec-wstydu, złości i chyba po części też
podniecenia.
-Głupia! -warknęłam do siebie, gdy już udało mi się nieco
uspokoić. Odwróciłam się przodem do lustra powieszonego nad biurkiem. Oczami
wyobraźni zobaczyłam jak Zuko wraca, podchodzi do mnie cicho i obejmuje….
Gwałtownie potrząsnęłam głową. Dziewczyno, weź się w garść!
Usłyszałam nieśmiałe pukanie. Odwróciłam się.
-Kataro… idziesz już na śniadanie? -Aang obserwował mnie
przez sporą szparę zostawioną przez Zuko. Pokiwałam jedynie głową.
-Jasne, już idę.-posłałam mu nieco wymuszony uśmiech i razem
poszliśmy na śniadanie.
Minęło ono bez większych problemów. Starałam się unikać
spojrzenia zarówno Mai, jak i jej chłopaka. Na szczęście nie było to trudne. W
końcu przy stole siedziało osiem osób. Nasza ‘ekipa’ nieco się wykruszyła.
Zostałam już tylko z Aangiem, Zuko, Mai, Toph, Sokką, Jetem i Sukki. Wszyscy
byli ciekawi, jak teraz Iroh będzie prowadził treningi. Tak samo czy może
wymyśli coś innego ze względu na mniejszą liczbę osób?
Po śniadaniu poszliśmy na dziedziniec. Stryj Władcy Ognia
już na nas czekał.
Dzisiejszy trening
będzie wyglądał nieco inaczej niż wcześniejsze.-oznajmił na powitanie.-Co
prawda także będzie polegał na zmierzeniu się między sobą, tym razem jednak
zrobicie to w grupach, które zaraz wyznaczę. Chciałbym jednak zapowiedzieć, a
raczej zaproponować kolejny trening dzisiaj. Nie odbędzie się on jednak, tak
jak poprzedni popołudniu. Wolałbym zrobić go w nocy. Myślę, że to ciekawy pomysł,
jednak jeśli nie chcecie to zrozumiem…
Rozejrzał się. Nikt
jednak nie protestował przeciwko nocnemu treningowi. To naprawdę mogło być
ciekawe. Miło ze strony Iroh, że za wszelką cenę stara się jak najbardziej
urozmaicić nam te zajęcia. Ma do tego widoczny zapał. Sama byłam bardzo
pozytywnie nastawiona do treningu nocnego. W końcu dziś była pełnia…
-No więc tak. W grupie
pierwszej będzie Aang, Katara, Suki i Jet. Grupa druga to Zuko, Toph, Mai i
Sokka. Jakieś uwagi? Nie? Doskonale. Pamiętajcie, jest tylko jedna zasada-nie
robimy sobie krzywdy. A teraz… Zaczynamy! -Iroh odsunął się i usiadł na ławce w
rogu ogrodu-tej samej, na której rozmawiałam z Zuko parę dni temu.
Toph zrobiła sobie
pancerz z kamienia. Szybko uniosłam przed nami zasłonę z wody. Zamieniła się
ona w lód w momencie, gdy Mai rzuciła nożem prosto w moją twarz. Lód
roztrzaskał się na setki malutkich, ostrych kawałków. Pocięłyby nas porządnie,
gdyby Aang nie zdmuchnął ich w stronę przeciwników. Ognista osłona Zuko jednak
natychmiast je stopiła. Rozpętała się wojna. Chyba nikt nie przejął się zakazem
Iroh. Tempo było zawrotne, ale to raczej nie problem dla osób, które stoczyły
tyle walk co my.
W końcu jednak coś
musiało się wydarzyć. Jet po ataku Toph wspierającej Sokkę wylądował
praktycznie po drugiej stronie dziedzińca. Iroh przywołał mnie gestem. Oho,
czyli to coś poważnego.
Ruszyłam ku nim starając
się wyminąć walczących.
-Kataro, uważaj!
-usłyszałam krzyk Aanga. Odwróciłam się gwałtownie. Mai już szykowała się do
rzutu. W pobliżu nie było wody, a ja nie
zdążę utkać jej z powietrza… Dziewczyna już się zamachnęła… Ale coś ją
powstrzymało. A raczej ktoś, nie coś. Zuko złapał ją za rękę. Wyglądała na
naprawdę zaskoczoną. Szczerze mówiąc, ja też się tego nie spodziewałam.
Wiedziałam jednak, że to nic osobistego. Widocznie chłopak widział, że wzywa
mnie jego stryj, a uznał za atakowanie od tyłu za niehonorowe. Szybko dotarłam
do Jeta. Miał rozbitą głowę i rękę wykręconą pod dziwnym kątem. Musiał
porządnie przywalić w tą ścianę… Głowę udało mi się uleczyć mu szybko, gorzej
było z ręką.
-Nie umiem leczyć
złamań. On potrzebuje pomocy specjalisty… -mruknęłam do Iroh.
-Nic mi nie jest…
-rzucił chłopak z zawadiackim uśmiechem, podnosząc się z ziemi. Jednak, gdy
tylko spróbował poruszyć ręką, syknął z bólu.
-Kataro, pójdziesz z nim
do medyka? Jego komnata znajduje się niedaleko stąd… -poprosił mężczyzna.
Widocznie nie chciał przerywać treningu, a po tym co się stało nie mógł
zostawić walczących samych.
-Jasne, nie ma problemu…
-rzuciłam jedynie cicho, po czym razem z chłopakiem opuściliśmy dziedziniec
kierując się tam, gdzie powiedział nam Iroh.
-Jest źle…? -mruknęłam
współczująco kątem oka obserwując chłopaka.
-Nie gorzej niż wtedy,
gdy mnie zamroziłaś.-mruknął rozbawiony i pokazał mi język.
-Daj spokój, Jet. Pytam
poważnie. Poza tym zimno nie boli. –odparłam nieco zirytowana.-Ale skoro jesteś
w stanie żartować to chyba nic poważnego ci nie jest.
-No wiesz co? Zero
współczucia… Mam złamaną rękę i nie mogę nawet liczyć na słowo otuchy… Poza tym czy ktoś powiedział, że miałem na
myśli ból fizyczny? -mruknął z miną niewiniątka. Znałam go jednak za długo,
żeby się na to nabrać.
Zignorowałam jego słowa.
Dyskusja z nim nie miała przecież sensu-on i tak wszystko wiedział najlepiej.
Pokręciłam jedynie głową więcej się nie odzywając. W końcu dotarliśmy do
medyka. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami.
-Dalej już chyba
trafisz… -rzuciłam nieco ironicznie nawet nie zaszczycając chłopaka
spojrzeniem. Uniosłam na niego wzrok dopiero, gdy zatrzymał się tuż przede mną.
-Drzwi są w drugą
stronę… -zaczęłam, ale nie dał mi skończyć. Ujął mój podbródek i uniósł go
nieco, by móc spojrzeć mi w oczy.
-Obserwuję cię… -mruknął wyraźnie rozbawiony,
po czym w ciągu paru sekund zniknął za drzwiami. Jego zachowanie nieco mnie
zaskoczyło. Co prawda wiedziałam jaki jest, jednak mimo wszystko takie
zachowanie chyba dla każdego byłoby dość… niejasne.
Gdy wróciłam na
dziedziniec, był on już niemalże pusty. Jedynie Iroh powiedział mi, że trening
skończony-i przypomniał, że widzimy się ponownie w nocy. Oraz o dzisiejszej
pełni. Podziękowałam mu, przekazałam, że Jet już jest u medyka i pożegnałam
się. Miałam zamiar iść do swojego pokoju, lecz natknęłam się na Aanga, Suki,
Sokkę, Zuko i Mai.
-Hej, Kataro, idziesz z
nami do miasta? Dłużej tu nie wysiedzę.-zawołała radośnie dziewczyna mojego
brata. Właściwie nie miałam ochoty na wyjścia, lecz uznałam, że to dobrze mi
zrobi.
-Jasne.-odparłam z
uśmiechem, ignorując zabójcze spojrzenie Mai.
~Kilka słów od Autorki.
Chcę tylko poinformować was, że nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Aktualnie jestem w trakcie pisania piątego, nie mam jednak weny, by go dokończyć.
Pamiętajcie, że wasze komentarze bardzo mnie motywują. Jeśli więc chcecie, by kolejny wpis pojawił się już w sobotę-nie zapomnijcie zostawić po sobie śladu.
Super :D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie na kolejny wpis :) Czekam na dalsze części <3
Zaraz pojawię się u ciebie :D Miło, że ci się podoba <3
Usuńyayayayayyayayayayyayayayayyayayayyaya ...
OdpowiedzUsuńI LIKE IT!!!!
Cieszę się, że było coś o Jet'cie, bo go ubustwiam *kłania się* Ale Zuko też.
Oni oboje są na tym samym miejscu XD
Co do rozdziału. Nie ma żadnych błędów i czytało mi się naprawdę lekko - co nie zmienia faktu, że pamiętniki to nie jest moja ulubiona forma pisania, ale i tak GENIALNIE!
*rumieńce* Chciałabyś przeczytać mojego nowego bloga? Bo nie ma żadnych komentarzy i mi smutno :(
I wróciłam jeszcze do opowiadania o Awatarze XD
UsuńOj, uwierz, planuję trochę wydłużyć wątek Jeta, więc myślę, że będziesz zadowolona :D
UsuńBardzo mi miło, że ci się podoba. Czuję się zaszczycona! :D Jak najszybciej postaram się ogarnąć u ciebie wszystkie nowości! :D