24 września 2014

Rozdział Czwarty

-Dzisiaj nie wychodziłaś… -usłyszałam cichy, łagodny głos tuż za sobą. Odwróciłam się nieco zbyt gwałtownie.
-No tak. Byłam zmęczona.-odparłam jedynie krótko i szybko zgarnęłam notatnik do szuflady. –Nie wiesz, że przed wejściem do cudzej sypialni powinno się pukać? -zapytałam wstając.
-Wybacz. Drzwi były uchylone… Chciałem sprawdzić, czy poszłaś już na śniadanie. Gniewasz się na mnie? -Zuko zachowywał się teraz tak niewinnie, że prawie nie wiedziałam, o co może mu chodzić.
-Oczywiście, że tak. Wszedłeś do mojego pokoju bez pukania.-odpowiedziałam nieco podirytowana.
Chłopak westchnął cicho.
-Kataro… Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. –odpowiedział zadziwiająco spokojnie. Zmierzyłam go uważnym, nieco podejrzliwym spojrzeniem.
-W takim razie o co? Nie mam o co się gniewać.-odpowiedziałam jedynie wzruszając ramionami i oparłam się o biurko próbując przybrać obojętną pozę. Miałam nadzieję, że mi to wyszło.
-A ja uważam, że masz…-teraz chłopak już niemalże szeptał. I tak doskonale go słyszałam-w końcu stał tuż przede mną. Zbliżył się jednak jeszcze o krok i oparł o biurko z obu moich stron, odgradzając mi drogę ucieczki. Pochylił się nade mną. Czułam jego ciepły oddech na swoich policzkach. Nie protestowałam. Odruchowo przymknęłam powieki…
-Zuko! Gdzie ty się podziewasz?!-głos Mai zatrzymał jego usta dosłownie parę milimetrów od moich.
-Muszę iść… -rzucił tylko chłopak i szybko opuścił moją sypialnię.
Przez kilka chwil stałam nieruchomo próbując uspokoić oddech. Moje policzki pokrył rumieniec-wstydu, złości i chyba po części też podniecenia.
-Głupia! -warknęłam do siebie, gdy już udało mi się nieco uspokoić. Odwróciłam się przodem do lustra powieszonego nad biurkiem. Oczami wyobraźni zobaczyłam jak Zuko wraca, podchodzi do mnie cicho i obejmuje…. Gwałtownie potrząsnęłam głową. Dziewczyno, weź się w garść!
Usłyszałam nieśmiałe pukanie. Odwróciłam się.
-Kataro… idziesz już na śniadanie? -Aang obserwował mnie przez sporą szparę zostawioną przez Zuko. Pokiwałam jedynie głową.
-Jasne, już idę.-posłałam mu nieco wymuszony uśmiech i razem poszliśmy na śniadanie.
Minęło ono bez większych problemów. Starałam się unikać spojrzenia zarówno Mai, jak i jej chłopaka. Na szczęście nie było to trudne. W końcu przy stole siedziało osiem osób. Nasza ‘ekipa’ nieco się wykruszyła. Zostałam już tylko z Aangiem, Zuko, Mai, Toph, Sokką, Jetem i Sukki. Wszyscy byli ciekawi, jak teraz Iroh będzie prowadził treningi. Tak samo czy może wymyśli coś innego ze względu na mniejszą liczbę osób?
Po śniadaniu poszliśmy na dziedziniec. Stryj Władcy Ognia już na nas czekał.
Dzisiejszy trening będzie wyglądał nieco inaczej niż wcześniejsze.-oznajmił na powitanie.-Co prawda także będzie polegał na zmierzeniu się między sobą, tym razem jednak zrobicie to w grupach, które zaraz wyznaczę. Chciałbym jednak zapowiedzieć, a raczej zaproponować kolejny trening dzisiaj. Nie odbędzie się on jednak, tak jak poprzedni popołudniu. Wolałbym zrobić go w nocy. Myślę, że to ciekawy pomysł, jednak jeśli nie chcecie to zrozumiem…
Rozejrzał się. Nikt jednak nie protestował przeciwko nocnemu treningowi. To naprawdę mogło być ciekawe. Miło ze strony Iroh, że za wszelką cenę stara się jak najbardziej urozmaicić nam te zajęcia. Ma do tego widoczny zapał. Sama byłam bardzo pozytywnie nastawiona do treningu nocnego. W końcu dziś była pełnia…
-No więc tak. W grupie pierwszej będzie Aang, Katara, Suki i Jet. Grupa druga to Zuko, Toph, Mai i Sokka. Jakieś uwagi? Nie? Doskonale. Pamiętajcie, jest tylko jedna zasada-nie robimy sobie krzywdy. A teraz… Zaczynamy! -Iroh odsunął się i usiadł na ławce w rogu ogrodu-tej samej, na której rozmawiałam z Zuko parę dni temu.
Toph zrobiła sobie pancerz z kamienia. Szybko uniosłam przed nami zasłonę z wody. Zamieniła się ona w lód w momencie, gdy Mai rzuciła nożem prosto w moją twarz. Lód roztrzaskał się na setki malutkich, ostrych kawałków. Pocięłyby nas porządnie, gdyby Aang nie zdmuchnął ich w stronę przeciwników. Ognista osłona Zuko jednak natychmiast je stopiła. Rozpętała się wojna. Chyba nikt nie przejął się zakazem Iroh. Tempo było zawrotne, ale to raczej nie problem dla osób, które stoczyły tyle walk co my.
W końcu jednak coś musiało się wydarzyć. Jet po ataku Toph wspierającej Sokkę wylądował praktycznie po drugiej stronie dziedzińca. Iroh przywołał mnie gestem. Oho, czyli to coś poważnego.
Ruszyłam ku nim starając się wyminąć walczących.
-Kataro, uważaj! -usłyszałam krzyk Aanga. Odwróciłam się gwałtownie. Mai już szykowała się do rzutu. W pobliżu  nie było wody, a ja nie zdążę utkać jej z powietrza… Dziewczyna już się zamachnęła… Ale coś ją powstrzymało. A raczej ktoś, nie coś. Zuko złapał ją za rękę. Wyglądała na naprawdę zaskoczoną. Szczerze mówiąc, ja też się tego nie spodziewałam. Wiedziałam jednak, że to nic osobistego. Widocznie chłopak widział, że wzywa mnie jego stryj, a uznał za atakowanie od tyłu za niehonorowe. Szybko dotarłam do Jeta. Miał rozbitą głowę i rękę wykręconą pod dziwnym kątem. Musiał porządnie przywalić w tą ścianę… Głowę udało mi się uleczyć mu szybko, gorzej było z ręką.
-Nie umiem leczyć złamań. On potrzebuje pomocy specjalisty… -mruknęłam do Iroh.
-Nic mi nie jest… -rzucił chłopak z zawadiackim uśmiechem, podnosząc się z ziemi. Jednak, gdy tylko spróbował poruszyć ręką, syknął z bólu.
-Kataro, pójdziesz z nim do medyka? Jego komnata znajduje się niedaleko stąd… -poprosił mężczyzna. Widocznie nie chciał przerywać treningu, a po tym co się stało nie mógł zostawić walczących samych.
-Jasne, nie ma problemu… -rzuciłam jedynie cicho, po czym razem z chłopakiem opuściliśmy dziedziniec kierując się tam, gdzie powiedział nam Iroh.
-Jest źle…? -mruknęłam współczująco kątem oka obserwując chłopaka.
-Nie gorzej niż wtedy, gdy mnie zamroziłaś.-mruknął rozbawiony i pokazał mi język.
-Daj spokój, Jet. Pytam poważnie. Poza tym zimno nie boli. –odparłam nieco zirytowana.-Ale skoro jesteś w stanie żartować to chyba nic poważnego ci nie jest.
-No wiesz co? Zero współczucia… Mam złamaną rękę i nie mogę nawet liczyć na słowo otuchy…  Poza tym czy ktoś powiedział, że miałem na myśli ból fizyczny? -mruknął z miną niewiniątka. Znałam go jednak za długo, żeby się na to nabrać.
Zignorowałam jego słowa. Dyskusja z nim nie miała przecież sensu-on i tak wszystko wiedział najlepiej. Pokręciłam jedynie głową więcej się nie odzywając. W końcu dotarliśmy do medyka. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami.
-Dalej już chyba trafisz… -rzuciłam nieco ironicznie nawet nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem. Uniosłam na niego wzrok dopiero, gdy zatrzymał się tuż przede mną.
-Drzwi są w drugą stronę… -zaczęłam, ale nie dał mi skończyć. Ujął mój podbródek i uniósł go nieco, by móc spojrzeć mi w oczy.
 -Obserwuję cię… -mruknął wyraźnie rozbawiony, po czym w ciągu paru sekund zniknął za drzwiami. Jego zachowanie nieco mnie zaskoczyło. Co prawda wiedziałam jaki jest, jednak mimo wszystko takie zachowanie chyba dla każdego byłoby dość… niejasne.
Gdy wróciłam na dziedziniec, był on już niemalże pusty. Jedynie Iroh powiedział mi, że trening skończony-i przypomniał, że widzimy się ponownie w nocy. Oraz o dzisiejszej pełni. Podziękowałam mu, przekazałam, że Jet już jest u medyka i pożegnałam się. Miałam zamiar iść do swojego pokoju, lecz natknęłam się na Aanga, Suki, Sokkę, Zuko i Mai.
-Hej, Kataro, idziesz z nami do miasta? Dłużej tu nie wysiedzę.-zawołała radośnie dziewczyna mojego brata. Właściwie nie miałam ochoty na wyjścia, lecz uznałam, że to dobrze mi zrobi.
-Jasne.-odparłam z uśmiechem, ignorując zabójcze spojrzenie Mai.


~Kilka słów od Autorki.
Chcę tylko poinformować was, że nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Aktualnie jestem w trakcie pisania piątego, nie mam jednak weny, by go dokończyć.
Pamiętajcie, że wasze komentarze bardzo mnie motywują. Jeśli więc chcecie, by kolejny wpis pojawił się już w sobotę-nie zapomnijcie zostawić po sobie śladu.

5 komentarzy:

  1. Super :D
    Zapraszam też do mnie na kolejny wpis :) Czekam na dalsze części <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz pojawię się u ciebie :D Miło, że ci się podoba <3

      Usuń
  2. yayayayayyayayayayyayayayayyayayayyaya ...
    I LIKE IT!!!!
    Cieszę się, że było coś o Jet'cie, bo go ubustwiam *kłania się* Ale Zuko też.
    Oni oboje są na tym samym miejscu XD
    Co do rozdziału. Nie ma żadnych błędów i czytało mi się naprawdę lekko - co nie zmienia faktu, że pamiętniki to nie jest moja ulubiona forma pisania, ale i tak GENIALNIE!

    *rumieńce* Chciałabyś przeczytać mojego nowego bloga? Bo nie ma żadnych komentarzy i mi smutno :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wróciłam jeszcze do opowiadania o Awatarze XD

      Usuń
    2. Oj, uwierz, planuję trochę wydłużyć wątek Jeta, więc myślę, że będziesz zadowolona :D
      Bardzo mi miło, że ci się podoba. Czuję się zaszczycona! :D Jak najszybciej postaram się ogarnąć u ciebie wszystkie nowości! :D

      Usuń